Bośniacy grają na EuroBasket od 1993 roku, opuścili tylko trzy turnieje, ale najlepsze miejsce 8. osiągnęli właśnie 22 lata temu. Od tamtego czasu nigdy nie zrobili ćwierćfinału i w meczu z Polską nie są faworytem. Bukmacherzy dają Polakom 6-7 punktów przewagi na starcie.
Podopieczni trenera Dusko Ivanovića - który prowadzi Bośniaków od zeszłego roku, a w poprzednim sezonie był coachem A.J'a Slaughtera w Panathinaikosie Ateny - przed EuroBasketem rozegrali 10 sparingów. Wygrali tylko trzy - 82:67 z Gruzją, 80:79 z Izraelem i na koniec etapu przygotowań w poniedziałek w Zagrzebiu pokonali Estonię 86:75. Bez szału. Przegrali z drużynami silniejszymi od siebie jak Chorwacja (-12 i -18 w niedzielę), Grecja (-18 i aż -39) i Turcja (-8), ale doznali też porażek z Gruzją (-5) i Czechami (-5).
Bez najlepszych
To co najważniejsze z punktu widzenia kadry Bośni to brak trzech nazwisk i są to trzej najlepsi gracze kadry.
Jusuf Nurkić - center Denver Nuggets, skautowany i "sprowadzony" do Denver przez Rafała Jucia - w maju przeszedł operację lewego kolana.
Supersnajper i lider kadry Mirza Teletović był w zeszłym sezonie bliski zakończenia kariery. Przyczyną były zakrzepy krwi znalezione w jego płucach. Teletović opuścił z tego powodu 38 kolejnych meczów sezonu NBA i wrócił dopiero na playoffy. Latem zmienił klub - opuścił Brooklyn Nets i podpisał kontrakt z Phoenix Suns.
Brak Teletovica i Nurkica to ogromne straty w bośniackiej kadrze. Ten duet wyszedłby najpewniej w pierwszej piątce drużyny Ivanovica. W piątce grałby też 25-letni, dynamiczny kozłujący Nihad Dedović. Gracz Bayernu Monachium przyjął jednak obywatelstwo niemieckie z przyczyn podatkowych i siłą rzeczy nie może grać dla Bośni.
Na domiar złego kontuzji na czwartkowym treningu już tutaj w Montpellier doznał Miroslav Todić, starter Bośniaków na pozycji nr 4.
- Todić był jednym z ważniejszych zawodników tego zespołu. Wychodził w pierwszej piątce. Nie ma co ukrywać, że utrata podstawowego gracza mocno wpływa na to, co dzieje się z zespołem - mówił po porannym treningu kadry w piątek trener Mike Taylor.
W co gra Bośnia w obronie
Pamiętasz 72:52 Polaków z Belgią? Bośnia jest trochę jak Belgia. W obronie agresywna, w ataku bez gwiazd.
Bośnia to po bronionej stronie boiska bardzo podobny team do Belgii. Gracze Ivanovica podwajają graczy kozłujących w pick-and-rollu, trapują ich i z podwojeniem agresywnie dochodzą też do wysokich.
W sobotnim meczu w Bydgoszczy, zwłaszcza w pierwszej połowie, dokładnie w taki sposób bronili przeciwko nam Belgowie i nagle Polacy zagrali swój najlepszy mecz. Pisałem po turnieju, że jeżeli mecz z Belgią pokazał coś naszym rywalom, to zademonstrował to w jaki sposób Polaków nie bronić(!). Z jednej strony gra kadry mogła się podobać, z drugiej, mogło to nas przerazić, bo na etapie sparingów nikt w taki sposób nie bronił przeciwko naszej kadrze.
Nagle pasywny Slaughter grał ...do swoich sił, czyli mógł, bo MUSIAŁ pozbywać się piłki z podwojeń. Nagle Gortat zaliczył 4 asysty, bo mógł pokazać swój duży postęp w znajdowaniu zawodników w przewadze 4-na-3 po tzw "mid-rollu" (rolowanie nie pod kosz, ale do linii rzutów wolnych). Nagle Wielki Filantrop miał 3 asysty, znajdując ścinających pod kosz.
Bośnia po prostu tak broni. To wydaje się być wodą na młyn dla ruchu piłki naszej kadry. Ale z drugiej strony - to był tylko jeden nasz taki mecz i jeżeli bośniaccy skauci pracowali do końca i widzieli nasz mecz z Belgią, to wiedzą ...czego nie powinni próbować.
W co gra Bośnia w ataku
Nie powinniśmy być przerażeni talentem Bośni.
- To zespół grający bardzo fizycznie, bardzo mocny w graczach podkoszowych - powiedział Krzysztof Szablowski, asystent Taylora. Szablowski razem z Rafałem Juciem obejrzeli każdy sparing bośniackiej kadry.
Jeżeli coś ma nas przestraszyć, to center i dobra organizacja gry naszych rywali. Rozgrywającym jest 26-letni Nemanja Gordić, który gra pick-and-pop z grającym na czwórce Edinem Bavcicem i czwórko-piątką Elmedinem Kikanovicem. Jeden z nich zastąpi w piątce Todica. Z ławki wchodzi naturalizowany Alex Renfroe, który zmienia tempo gry Bośniaków na szybsze.
- Są tam też groźni strzelcy, tacy jak np Marko Sutalo, który wchodzi z ławki. Ale ich obwodowi to nie są gracze z wysokiej półki. Rozumieją grę i dobrze ją czytają - dodaje Szablowski.
Najgroźniejszym graczem Bośniaków wydaje się być mierzący tylko 209 cm, ale ważący ok. 120 kilo Andrija Stipanović. Ten 28-letni mistrz "fejków", to grający poniżej obręczy misiek, który braki atletyczne nadrabia sprytem i bardzo dobrym czuciem piłki przy obręczy. Te obręcze tutaj w hali Park Suites Arena sprężynują lepiej niż np te w Bydgoszczy. Są bardziej miękkie i zapraszają piłkę do środka przy pół-hakach z bliskiej odległości.
Gortat będzie musiał więc być uważny przy Stipanovicu, pilnować się, by nie nabierać się na pompki i nie łapać fauli. Stipanović na nasze szczęście nie będzie go jednak wyciągał daleko od kosza, bo nie grozi rzutem. Lubi za to rolować, więc niewskazane byłoby to, aby nasi środkowi bronili pick-and-roll Bośniaków wysoko. Lepiej żeby Gortat zostawał niżej w polu trzech sekund i kontestował rolującego Stipanovica i nie tak groźnych w koźle obwodowych Bośni, którym brakować tutaj będzie Dedovica.
- Rzucający za trzy Kikanović i grający pod koszem Stipanović to chyba najtrudniejszy dla nas zestaw wysokich do zatrzymania w tej drużynie - dodał Szablowski.
Mecz z Bośnią już w sobotę o godz. 15.
- Znamy ich system i poszczególnych zawodników. To zespół niesamowitych walczaków. Jesteśmy na to przygotowani - kończy Taylor.
Przekonamy się już w sobotę jaką pracę przed meczem z Bośnią wykonali asystenci i polski skauting. To nie jest team wielkich nazwisk, ale jugosłowiańskiej koszykówki lekceważyć nie można.