Uwielbiam walczyć pod koszem - rozmowa z Tomem Knightem, nowym środkowym Polfarmexu Kutno

- Chcę zagrać w lidze, w której nie brakuje silnych, grających mocno fizycznie, dużych zawodników podkoszowych - mówi w wywiadzie Tom Knight, nowy środkowy Polfarmexu Kutno.

Michał Fałkowski: Prezes Polfarmexu Kutno Sławomir Erwiński określił cię kiedyś w rozmowie ze mną słowami "typowy podkoszowy zwierz". To chyba miłe?

Tom Knight: Miłe. I prawdziwe. Nie odpuszczam. Walczę do końca. W strefie podkoszowej jestem bardzo aktywny, żywiołowy. Tak mnie nauczono, ale też taki mam charakter.

Będziesz tworzył podkoszowy duet z Kevinem Johnsonem. Pewnie się nie znacie, więc tylko wspomnę, że Johnson był najlepszym zbierającym ligi w zeszłym sezonie. Wielokrotnie notował double-double.
 
- Cóż, zatem będziemy zespołem dominującym w zbiórkach.
[ad=rectangle]
Bardziej chodzi mi o to, że gdy w jednym zespole jest dwóch zawodników, którzy "idą na tablicę" w każdej akcji, paradoksalnie, mogą utrudnić sobie grę. No i czyjeś statystyki muszą się zmniejszyć...

- Nie ma co gdybać. Rozpoczniemy treningi, sparingi i wówczas będziemy mogli na ten temat wypowiedzieć się szerzej. Sam jestem ciekawy jak to będzie wyglądało.

Na liście życzeń Polfarmexu Kutno pojawiłeś się w trakcie zeszłego sezonu. Wiesz o tym?

- Nie, nie wiedziałem. To znaczy - w trakcie sezonu w Finlandii, mój agent poinformował mnie, że pojawiły się zespoły z silniejszych lig, które z chęcią podpisałyby ze mną kontrakt. Były ofert z Polski i z Niemiec, ale do konkretów nie doszło. Z różnych przyczyn. Także ja nie chciałem zmieniać środowiska.

[b]

Grałeś w ekipie Joensuun Kataja, jednym z głównych kandydatów do złota. Nie chciałeś opuszczać drużyny, bo wówczas ominęłoby cię zdobycie mistrzostwa kraju? Tak myślałeś?[/b]

- Mam za sobą bardzo dobry sezon. Już w trakcie rozgrywek czułem, że to może być wyjątkowy czas - dla mnie i dla zespołu. Choć pojawiały się również momenty trudne, gdy mocno wątpiłem w nasz sukces. Mimo to, czułem, że nie wolno się poddawać i odpuszczać. Nie chciałem niczego zepsuć. Czułem, że mimo wszystko rozwijam się koszykarsko. Spójrz na moje mecze po kolei. Początek sezonu miałem bardzo ciężki. Adaptacja w nowym miejscu zajęła mi kilka miesięcy. Ale w pewnym momencie wszystko zatrybiło, zacząłem grać coraz lepiej i stałem się jednym z ważniejszych zawodników zespołu. A mój zespół również grał tym lepiej, im bliżej było końca rozgrywek.

Nie chciałeś zostać w Finlandii na kolejny sezon?

- Trzeba iść do przodu.

Stąd kontrakt w Polfarmexie. Ale w Polsce zespół z Kutna nie jest wymieniany w gronie kandydatów do medalu.

- Moja wiedza na temat polskiej koszykówki niestety nie jest wystarczająca. Słyszałem jednak pozytywne rzeczy na temat ligi i poziomu rozgrywek. Kiedy wybierałem rozgrywki na sezon 2015/2016 i rozważałem kilka opcji, uznałem, że chcę zagrać w lidze, w której nie brakuje silnych, grających mocno fizycznie, dużych zawodników podkoszowych. W Finlandii większość centrów jest undersized i to mocno. Są środkowi, którzy nie mierzą nawet dwóch metrów. Ja tymczasem chciałbym grać przeciwko zawodnikom moich gabarytów (Knight mierzy 208 cm wzrostu - przyp. M.F.). Uwielbiam "masować" się pod koszem.

Z ilu ofert wybierałeś?

- Z kilku. Mój agent informował mnie o każdej, która się pojawiała. Pomagał mi też w wyborze, bo jest lepiej zorientowany ode mnie. Kiedy pojawiła się opcja z Kutna, od razu widziałem, że jest bardzo podekscytowany. Mówił, że to klub, który dopiero rok temu dostał się do ekstraklasy i jest obecnie na fali wznoszącej. Że chce się rozwijać i w przyszłości stać się jednym z najlepszych klubów w Polsce. Tyle mi wystarczyło. Z nikim więcej nie rozmawiałem, po prostu podpisałem kontrakt. Czasami lepiej jest zrobić coś na wyczucie, na intuicję, nawet jeśli nie podpisujesz umowy tam, gdzie dają ci najlepsze warunki, np. finansowe.

Miałeś lepsze ofert pod względem finansowym?

- Tak. Ale tak jak mówię: mój agent uznał, że to właśnie polska ekstraklasa i Polfarmex Kutno będą najlepszym wyborem na ten moment mojej kariery. A ja się zgodziłem, bo tak naprawdę mam wszystko co chciałem: silną ligę, silnych przeciwników, mocnych rywali do walki pod koszem i klub, w którym będę mógł się rozwijać.

W Kataji występowałeś razem z legendą fińskiej koszykówki, Teemu Rannikko. Gra z takim rozgrywającym to - dla wysokiego zawodnika - idealna sytuacja.

- To dzięki Teemu tak mocno rozwinąłem się jako koszykarz. On jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i starał się nam przekazać choćby cząstkę swojej wiedzy. Na parkiecie dbał o każdy szczegół, a na treningach nieraz zdarzało się, że pomagał trenerom w tłumaczeniu różnych detali. Wielki koszykarz.

[b]

W Polfarmexie tak zaawansowanych wiekowo i doświadczonych graczy nie będzie na pozycji numer jeden, ale klub zmieni swój styl gry radykalnie w stosunku do poprzedniego sezonu. Wówczas wszystko zależało właściwie od jednego gracza, w sezonie 2015/2016 ma być inaczej. A podstawowy playmaker - Josh Parker - to zawodnik raczej kreujący grę, niż rzucający.[/b]

- Wysocy zawodnicy grają na tyle skutecznie, na ile skutecznie chcą obsługiwać ich podaniami niscy zawodnicy. Gdy rozgrywający w pierwszej kolejności szuka partnerów, a dopiero potem szuka rzutu, to tym lepiej dla zespołu.

Ciężko będzie powtórzyć  w Kutnie tak udany sezon jaki miałeś w Finlandii...

- Ale tamten sezon nie tylko był usłany różami. Było ciężko. Pojawiały się porażki, zwątpienia. W trakcie sezonu nie raz, nie dwa zastanawiałem się nad tym czy my naprawdę idziemy w dobrą stronę i jesteśmy w stanie wygrać mistrzostwo. W pewnym momencie rozgrywek, ale też wliczając w to mecze w EuroChallenge, przegraliśmy aż dziewięć spotkań z rzędu! To była straszna seria, choć właśnie paradoksalnie - scementowała nas i dała nam siłę. Zmobilizowała i dzięki temu wygraliśmy mistrzostwo kilka miesięcy później. Także, ja wiem, że sukces nie przychodzi łatwo.

Nie grałeś w meczach finałowych numer cztery i pięć. Jakaś kontuzja?

- Nie. Miałem poważną sprawą rodzinną. Musiałem wracać do Stanów Zjednoczonych natychmiast, dlatego nie mogłem zagrać. Ale moi koledzy poradzili sobie świetnie beze mnie, wygrywając finał play-off w kluczowym meczu numer pięć.

Komentarze (9)
avatar
sokar
7.08.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
avatar
basketman
7.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z całym szacunkiem ale od "masowania" to jest fizjoterapeuta 
Grzegorz Talar
6.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no to zobaczymy jak mu się masowanie z Tomaszkiem spodoba;)
lubie graczy, którzy lubią "bić się" w pomalowanym. Tomaszek ma te "jaja" tylko czemu chłopak totalnie odpuścił sobie zdobywanie punk
Czytaj całość
avatar
fazzzi
6.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sorry no bardzo to dwuznaczne. czy aby na pewno tutaj powinien się ukazać ten "wątek"... choć z drugiej strony dzieci na koloniach... nie wiem co na tę propozycję... co tam za naszych się wypow Czytaj całość
STORM2007
6.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to sie pomasuje hehehe