Stelmet przegrał z Eyengą w BAT. Jasiński: Wszystko mu zapłaciliśmy, będziemy się odwoływać

Christian Eyenga podał zielonogórski klub do Koszykarskiego Trybunału Arbitrażowego i wygrał sprawę. Takim rozwojem sytuacji zdziwiony jest Janusz Jasiński.

Kongijczyk grał w Stelmecie Zielona Góra w sezonie 2013/2014. Po zakończeniu rozgrywek Christian Eyenga przeniósł się do PGE Turowa, lecz nie zagrał w żadnym spotkaniu zgorzeleckiej ekipy. Ostatecznie zawodnik z przeszłością w NBA wylądował we włoskiej drużynie z Varese. Jak się okazuje, po zakończonym sezonie skrzydłowy podał zielonogórski klub do BAT. Dlaczego?

[ad=rectangle]
- Christian Eyenga podał nas do BAT na podstawie, moim zdaniem, całkowicie wyimaginowanych okoliczności. Sąd nas skazał i teraz będziemy się bronić. Prawda jest taka, że z zawodnikiem się rozliczyliśmy, wszystko mu zapłaciliśmy. Mieliśmy prawo do wypowiedzenia umowy po roku, tak zrobiliśmy, zapłaciliśmy 20 tysięcy buyoutu. Eyenga podpisał nową umowę w Turowie Zgorzelec, tam się nie stawił, został wyrzucony i wylądował w Varese. Eyenga złożył jednak wniosek, że my mamy mu zapłacić pieniądze za kolejny rok, bo umowa została nieskutecznie wypowiedziana. Nie wiem na czym ta nieskuteczność polegała - skomentował Janusz Jasiński.

Eyenga początkowo żądał od zielonogórskiego klubu 270 tysięcy dolarów. Sąd zadecydował jednak, że Stelmet jest winny Kongijczykowi 140 tysięcy. Koszykarz uważa, że włodarze ekipy z Winnego Grodu za późno zapłacili mu kwotę, która należała się za przedwczesne rozwiązanie umowy. - Żeby zapłacić fakturę, musiała ona zostać wystawiona. Tak się stało, my ją zapłaciliśmy, a teraz druga strona mówi, że powinniśmy ją zapłacić w momencie, gdy kończyło się wypowiedzenie. Nie mieliśmy jednak dokumentów. Arbiter tego nie wziął pod uwagę, podobnie jak tego, że Eyenga podpisał umowę na tzw. preseason z Turowem. Moim zdaniem tam nastąpiło wiele naruszeń. Będziemy się odwoływać do sądu szwajcarskiego i będziemy walczyć o swoje. Nie można w biały dzień okradać ludzi. Jeśli Eyenga zgubił te 20 tysięcy buyoutu, a umowa była źle rozwiązana, to powinien te pieniądze zwrócić - wytłumaczył właściciel zielonogórskiego klubu.

- Na dzień dzisiejszy nie mamy żadnych problemów. Kłopoty mogą się pojawić w przyszłości, jeśli dobrze nie uporamy się z tą sprawą. To świadczy o tym, że każdy kontrakt musi być tym bardziej wnikliwie śledzony. Ten wyrok gdzieś już funkcjonuje w obiegu ogólnym. FIBA może nałożyć na nas sankcje finansowe, ale jeśli klient nie zapłaci, to wtedy będą już raczej sankcje związane z ograniczonym prawem transferów. Tak to według mojej wiedzy wygląda - dodał Jasiński.

Źródło artykułu: