Pozytywnie patrzę w przyszłość - rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, graczem Trefla Sopot

- Nie ma co ukrywać, że to był średni sezon dla naszej drużyny. Co prawda osiągnęliśmy cel minimum, czyli wejście do ósemki, ale apetyty były na pewno większe - mówi nam Marcin Dutkiewicz.

Karol Wasiek: Sezon 2014/2015 dobiegł końca. Jak ocenisz te rozgrywki w wykonaniu Trefla Sopot?

Marcin Dutkiewicz: Nie ma co ukrywać, że to był średni sezon dla naszej drużyny. Co prawda osiągnęliśmy cel minimum, czyli wejście do ósemki, ale apetyty były na pewno większe. Ja odczuwam spore rozczarowanie, tym bardziej, że w trakcie rozgrywek potrafiliśmy pokonywać najlepszych - PGE Turów, Stelmet. Z drugiej przegrywaliśmy z drużynami, z którymi nie powinniśmy przegrywać.

To był sezon wzlotów i upadków, w którym było wiele było kontuzji, dochodziły zawirowania w trakcie rozgrywek. Zabrakło nieco szczęścia.

[ad=rectangle]

Tego szczęścia sam również nie miałeś, bo co wyleczyłeś jedną kontuzję, to zaraz przytrafiała się kolejna. Bardzo pechowy sezon.

- Dokładnie. Myślałem, że będzie to nieco inaczej wyglądało. Straciłem obóz przygotowawczy, później w lutym złamałem rękę. Nie ma co ukrywać, że nie ułożyło się to po mojej myśli.

Żałujesz, że znalazłeś się w Treflu Sopot?

- Niczego w życiu nie żałuję. Wychodzę z założenia, że tak po prostu miało wyglądać i już. To jakaś lekcja pokory i cierpliwości. Można byłoby rzec - "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni". Optymistycznie patrzę w przyszłość.

Czego w ogóle się spodziewałeś przed sezonem? Myślałeś, że będziecie się bić o medale?

- Nie ukrywam, że patrząc na skład przedsezonowy, to myślałem, że osiągniemy podobny wynik, co w poprzednich latach. Niestety wyszło inaczej i taką sytuację też trzeba zaakceptować.

Marcin Dutkiewicz: Spore rozczarowanie sezonem
Marcin Dutkiewicz: Spore rozczarowanie sezonem

Dużo działo się w Treflu Sopot w trakcie sezonu. Dariusa Maskoliunasa zastąpił Mariusz Niedbalski, a po zakończeniu rozgrywek do dymisji podał się Andrzej Dolny, prezes klubu. Byłeś zaskoczony?

- Zawsze taka decyzja niesie za sobą przemyślenia, dlaczego się wydarzyło tak, a nie inaczej. Pan Dolny zrobił tyle dobrego, ile mógł. Dziękuję mu za udaną współpracę w tym sezonie. Szkoda, że go nie będzie już z nami.

Wiem, że zostajesz w Treflu Sopot na kolejny sezon. Masz ochotę coś udowodnić?

- Chciałbym udowodnić, że potrafię grać na zbliżonym poziomie, co chociażby ostatnie sezony, które spędziłem w Słupsku czy Koszalinie. W tym sezonie miałem dużego pecha, ale miałem ogromne wsparcie w postaci mojej rodziny, przyjaciół, zarządu klubu, trenerów i oczywiście kolegów z drużyny. Kontuzje i pech są niestety częścią koszykówki, a ja już nie raz sobie z nimi radziłem, więc jak będę zdrowy w 100 procentach, to wszyscy powinni być zadowoleni.

Jak zamierzasz przepracować wakacje?

- Okres wakacji to idealny moment na to, aby popracować nad własnymi umiejętnościami. Mam już wszystko zaplanowane. Miałem miesiąc odpoczynku i pod koniec czerwca wracam do intensywniejszych treningów.

Milija Bogicević mówił ostatnio, że z polskimi zawodnikami jest bardzo źle, bo kompletnie nie dbają o siebie w trakcie wakacji. Jak się na to zapatrujesz?

- Czytałem wypowiedź trenera. Miałem okazję pracować z trenerami z Bałkanów i śmiało mogę powiedzieć, że system ich pracy jest znacznie inny, niż w Polsce. Uważam, że to trochę popadanie ze skrajności w skrajność. Gdy ktoś ci mówi, że nic nie robisz przez całe wakacje, a z drugiej strony wymaga, abyś przez ten okres siedział po 6h. Trudno, abyś wówczas był świeży na początek okresu przygotowawczego. Uważam, że każdy szanujący się zawodnik wie, że w wakacje trzeba pracować, ale wszystko należy robić z głową.

Mimo wszystko takie słowa chyba bolą?

- Każdy ma prawo do wyrażania własnych opinii. Wiele już słyszałem w życiu, więc takie słowa mnie nie zdziwiły. Szkoda, że trenerzy mają takie zdanie o nas, ale najwidoczniej na to zasłużyliśmy.

Komentarze (0)