Rok temu w "małym finale" gracze Wojciecha Kamińskiego przegrali z Treflem Sopot. Teraz lepsi okazali się koszykarze Energi Czarnych Słupsk, chociaż końcowe rozstrzygnięcie mogło być znacznie inne. Do sukcesu w ostatnim spotkaniu zabrakło naprawdę niewiele. - Przyjechaliśmy do Słupska z zamiarem zwycięstwa, ale niestety się nie udało - mówi Michał Sokołowski, zawodnik Rosy Radom.
[ad=rectangle]
Radomianie mieli ten mecz już praktycznie w "garści", ale w ostatnich minutach dali rozpędzić się gospodarzom, którzy wykorzystali swoją szansę. Goście w połowie czwartej kwarty prowadzili już 63:55, ale od tego czasu zdobyli zaledwie siedem punktów, tracąc aż 19!
- Widocznie jednak nie mieliśmy tego meczu w "garści", bo pozostawało jeszcze sporo czasu. Popełniliśmy kilka błędów, które gospodarze skrzętnie wykorzystali i dlatego cieszą się z brązowego medalu - zaznacza Sokołowski.
Wydaje się, że czwarta lokata jest sukcesem dla graczy Kamińskiego. Czy polski skrzydłowy przed sezonem wziąłby to miejsce "w ciemno"? - Pierwsze bym wziął - śmieje się Sokołowski, który po chwili dodaje: - Przez cały sezon walczyliśmy o tę pierwszą czwórkę. W końcu udało się ją wywalczyć, ale szkoda, że niczego więcej. Była duża szansa na to, tym bardziej, że wygraliśmy pierwszy mecz o brąz w Słupsku, ale później zaprzepaściliśmy swoją szansę.
Michał Sokołowski jest jednym z pięciu koszykarzy, którzy zostaną w Radomiu na kolejny sezon. W tym gronie jest także Robert Witka, Daniel Szymkiewicz, Łukasz Bonarek i Damian Jeszke. - Zostaję w Radomiu na przyszły sezon. Mam ważny kontrakt - informuje nas polski zawodnik.