- Wszystko zaczęło się od naszego dobrego początku. Byliśmy bardzo agresywni. Od pierwszej minuty atakowaliśmy zespół Rosy. Uważam, że fizyczność była kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu - podkreśla Przemysław Zamojski, gracz Stelmetu Zielona Góra, który w piątkowym spotkaniu zdobył osiem punktów (2/3 za dwa, 1/6 za trzy). Polski rzucający w swoim dorobku miał także cztery asysty i dwie zbiórki.
[ad=rectangle]
Zielonogórzanie świetnie otworzyli piątkowe zawody. Po kilku minutach prowadzili 9:0, by później stopniowo podwyższać swoje prowadzenie. Rosa nie potrafiła znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną ekipę Saso Filipovskiego. Goście nie mogli w tym meczu liczyć na swój podstawowy atut, czyli rzut z dystansu (4/17).
Zielonogórzanie z kolei grali bardzo zespołowo, szukając wolnych pozycji do rzutu. Zamojski zaznacza, że takie są zalecenia trenera Filipovskiego, który chce, aby zespół dzielił się piłką.
- Mamy taką drużynę, że w każdym meczu kto inny może zaskoczyć i pociągnąć drużynę do sukcesu. Jeżeli dobrze dzielimy się piłką, to przynosi to nam dużo korzyści - dodaje zawodnik, który przyznaje jednocześnie, że spotkanie obfitowało w wiele fizycznych stać, a nawet przepychanek.
- Były przepychanki, kuksańce, wymiany słowne, ale to są play-offy. Taki urok mają te spotkania. To trudna, fizyczna walka. Pokazaliśmy, że umiemy na taką grę odpowiedzieć - komentuje.
Czy w niedzielę zielonogórzanie podwyższą prowadzenie? - Chcemy w niedzielę zagrać z taką samą koncentracją. Utrzymanie skupienia będzie kluczem do zwycięstwa - ocenia Zamojski.