Trudno jest wygrać mecz, kiedy ma się 13-procentową skuteczność z dystansu (3/22), a z gry niewiele lepszą - 27! (17/63). W pewnym momencie gdynianie mieli zaledwie dwa celne rzuty z gry na 29 prób! Stelmet w tym czasie punktował i wypracował sobie znaczną przewagę. Już po pierwszej kwarcie prowadził różnicą 21 oczek!
[ad=rectangle]
- Nie chcę mówić za dużo o tym meczu. Stelmet zawiesił wysoko poprzeczkę, ale to my byliśmy tymi, którzy nie trafiali z otwartych pozycji. Przez to zdobyliśmy tylko 49 punktów. Stelmet dobrze się na nas przygotował, zabrał nam atuty, nie byliśmy w stanie trafiać. Do tego przyszła ta gorsza dyspozycja w ataku - zaznacza David Dedek, opiekun Asseco Gdynia.
Mimo wszystko słoweński trener chwalił swoich podopiecznych za to, że nie poddali się i walczyli ambitnie do samego końca. - Nawet w tym meczu pokazaliśmy wielką walkę, determinację. Mieliśmy momenty, w których graliśmy bardzo agresywnie. Różnica punktowa jest spowodowana tym, że nie trafialiśmy z otwartych pozycji, z linii rzutów wolnych, ale generalnie jestem zadowolony z tego, co zawodnicy pokazali - podkreśla Dedek.
Znów z dobrej strony pokazali się młodzi zawodnicy. Sebastian Kowalczyk nieźle kreował grę zespołu, z kolei Przemysław Żołnierewicz efektownie kończył swoje akcje, grając kompletnie bez respektu dla bardziej utytułowanych rywali. Ten duet zdobył łącznie 15 punktów.
Gdynianie obecny sezon zakończyli na siódmym miejscu, co jest sporym sukcesem tego klubu. Kilku młodych zawodników udowodniło, że jest w stanie grać na przyzwoitym poziomie w Tauron Basket Lidze. Mowa tutaj o Kowalczyku, Żołnierewiczu, ale także Filipie Matczaku czy Jakubie Parzeńskim.
- Był to dla nas jednak udany sezon. Każdy z zawodników zrobił krok do przodu. Chcę podziękować Piotrkowi Szczotce i Przemkowi Frasunkiewiczowi, którzy pomagali na treningach swoim doświadczeniem i energią. Do tego chciałbym podziękować sztabowi, który mocno pracował nad przygotowaniami do każdego meczu. Jednocześnie chcę podziękować klubowi za stworzenie dobrych warunków oraz oczywiście sponsorowi - ocenia Dedek.