W pierwszym meczu 23 punkty różnicy, a w drugim - 22. Jeszcze przed rozpoczęciem play-off Trefl Sopot nie był uważany za drużynę, która może przeciwstawić się mistrzowi ze Zgorzelca i dwa spotkania ćwierćfinałowe w przygranicznym mieście potwierdziły tę tezę.
[ad=rectangle]
- Po raz drugi muszę pogratulować PGE Turowowi Zgorzelec, który postawił nas w bardzo trudnej sytuacji - powiedział tuż po drugiej porażce swojego zespołu, trener Trefla Mariusz Niedbalski.
W czwartek PGE Turów pokonał sopocian pomimo ich bardzo wysokiej skuteczności za trzy punkty (11/25 - 44 procent), ale w sobotę już uniemożliwił rywalom korzystanie z ich głównej broni (5/29 - 17 procent).
[i]
- Jesteśmy takim zespołem, który jest zbyt mocno uzależniony od rzutów trzypunktowych i to niekoniecznie jest dobre. Takie granie pasowało i dawało radę w sezonie zasadniczym, ale w play-off trzeba skuteczniej i solidniej bronić, a rozwiązań gry musi być dużo więcej -[/i] wyjaśniał szkoleniowiec ósmego zespołu rundy zasadniczej.
Jeszcze na początku drugiej kwarty sopocianie tracili do gospodarzy tylko sześć-osiem oczek. Kilka błędów sprawiło jednak, że już do przerwy PGE Turów wypracował sobie 14-punktową zaliczkę (42:28).
- W pierwszej połowie, konkretnie w drugiej kwarcie byliśmy bardzo blisko PGE Turowa, ale w pewnym momencie popełniliśmy cztery straty. Może nie do końca było tak, że one odebrały nam chęć do gry, ale przewaga gospodarzy urosła już w tym momencie znacznie - stwierdził Niedbalski, dodając: - Przegrywamy 0-2, ale rywalizacja przenosi się do Sopotu i zrobimy wszystko co w naszej mocy, by dać naszym kibicom trochę radości - zakończył trener.
Mecz numer trzy odbędzie się we wtorek.