PGE Turów Zgorzelec zadał dwa mocne ciosy i ma swojego przeciwnika - Trefla Sopot - w narożniku. W pierwszym meczu mistrz Polski ograł rywala aż 101:78, a w drugim 87:65, w obu przypadkach będąc zespołem dużo lepszym, od ósmej ekipy sezonu zasadniczego.
[ad=rectangle]
- Teraz, po dwóch meczach, mamy lekką przewagę nad Treflem Sopot i tym samym, mamy większą pewność siebie. Nic jednak nie jest przesądzone, jedziemy nad morze i postaramy się wygrać po raz trzeci - powiedział tuż po zakończeniu meczu Miodrag Rajković.
W trwającej serii ćwierćfinałowej zgorzelczanie prezentują wszystkie te cechy, z których zespół słynął od początku sezonu: szybkie tempo rozgrywania akcji, szybkie tempo przechodzenia z obrony do ataku, dzielenie się piłką oraz wykorzystywanie wszystkiego co najlepsze z każdego gracza.
[i]
- W pierwszym meczu mieliśmy 22 asysty, a w drugim - 20. I byłoby ich zdecydowanie więcej, gdybyśmy nie przestrzelili kilka otwartych rzutów. Na szczęście, kontrolowaliśmy ten mecz w defensywie i dzięki temu wygraliśmy w dobrym stylu -[/i] stwierdził Rajković.
Dwa zwycięstwa nie oznaczają jednak awansu do półfinału, a jedynie przybliżają ekipę mistrza Polski do kolejnego kroku ku obronie mistrzostwa. We wtorek jednak Trefl Sopot będzie chciał pokazać, że umie walczyć z czempionem i przedłużyć serię.
- Moje doświadczenie mówi jedno: jeszcze nic nie osiągnęliśmy, a żeby osiągnąć nasz cel musimy utrzymać dobry poziom gry w defensywie. Tylko dzięki temu, dzięki skuteczności w obronie, możemy czuć się pewnie siebie i możemy wierzyć, że jesteśmy w stanie dokonać czegoś wielkiego w tym sezonie - zakończył serbski trener.