Radomianie wierzą w swoją siłę przed rozpoczęciem walki z AZS-em

Ćwierćfinałowa rywalizacja pomiędzy AZS-em a Rosą to, według wielu obserwatorów i kibiców, zdecydowanie najciekawsza para pierwszej rundy play-off TBL. Czy radomianie w końcu pokonają Akademików?

Porażką w Słupsku z Energą Czarnymi [71:74 - przyp. P.D.] w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej Rosa mocno skomplikowała sobie sytuację przed fazą play-off. Niedzielne zwycięstwo nad Jeziorem Tarnobrzeg właściwie nic radomianom nie dało, gdyż ostatecznie skończyli pierwszą część rozgrywek na szóstym miejscu i w ćwierćfinale trafili na aspirujący do gry o medale AZS Koszalin.
[ad=rectangle]
Akademicy już niejednokrotnie w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi pokazali próbkę swoich możliwości. Na bardzo mocny skład rywali zwraca uwagę Wojciech Kamiński. - Trafiliśmy na drużynę z ogromnym potencjałem, bo są w niej zawodnicy z doświadczeniem euroligowym, jak Vrbanc czy Woods, do tego ograny w Europie Szewczyk, ponadto Szubarga i Swanson. Na pewno doświadczony zespół, dwa razy z nim przegraliśmy, ale wszystko zależy od nas - podkreśla szkoleniowiec.

Radomianie musieli uznać wyższość koszalinian zarówno na wyjeździe - wyraźna porażka 69:87 - jak i przed własną publicznością - 81:85. Pomimo niekorzystnych rezultatów, sztab szkoleniowy i zawodnicy czwartej drużyny poprzednich rozgrywek wierzą w swoją siłę.

- Wszystko zależy od tego, jak będziemy grali. Jeżeli zaprezentujemy taką formę, jak w meczu ze Stelmetem i przez większą część tej drugiej rundy oraz w Pucharze Polski, to wydaje mi się, że mamy szansę - "Kamyk" nie ma wątpliwości. Trudno z jego słowami się nie zgodzić - wszak Rosa dotarła do ścisłego finału rywalizacji o krajowe trofeum, a zwycięstwa z PGE Turowem Zgorzelec czy wspomnianymi wyżej zielonogórzanami na pewno do czegoś zobowiązują.

Postawa podopiecznych w dwóch ostatnich meczach może budzić pewien niepokój. Trener zachowuje jednak spokój. - Nie możemy zagrać tak jak z Jeziorem i tak jak w drugiej połowie z Czarnymi Słupsk. Dla nas w sumie nie miało znaczenia, czy zagramy z jednym, czy z drugim przeciwnikiem w fazie play-off - kończy Kamiński.