W meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi Rosa mocno męczyła się z Jeziorem, rozstrzygając losy spotkania dopiero w ostatniej kwarcie. Wcześniej wynik albo oscylował wokół remisu, albo kilkoma punktami prowadzili przyjezdni. Taki przebieg zawodów mógł być mocno zaskakujący, zważywszy na fakt, iż do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zawitała najsłabsza drużyna sezonu 2014/2015.
[ad=rectangle]
Nic zatem dziwnego, że po ostatniej syrenie Wojciech Kamiński był mocno rozczarowany postawą podopiecznych. - Gratulacje należą się tylko drużynie gości. Przez trzydzieści parę minut robili, co chcieli. Słabo weszliśmy w mecz, ciężko nam się grało, na pewno było to najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu w Radomiu w tym sezonie - przyznał szkoleniowiec, nie starając się w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać zawodników.
Nie dość, że niedzielne starcie stało na kiepskim poziomie, to gospodarze nie popisali się również w statystykach. Pudłowali nawet z otwartych pozycji pod koszem, więc nie może zaskakiwać bardzo niska skuteczność (zaledwie 34 procent) w rzutach "za dwa". Co ciekawe, lepsi w tym elemencie byli... goście (40,5 procenta). Można więc powiedzieć, że jedynie dłuższa ławka rezerwowych oraz większe doświadczenie dało miejscowym triumf, pozwalając uniknąć blamażu.
- Pragnę przeprosić państwa oraz kibiców - zwrócił się "Kamyk" do dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej. - Może to i dobrze, bo w końcówce coś się działo. Ostatnio słyszałem, że tak nudnego meczu jak z Wilkami dawno nie było, więc dla odmiany tym razem było trochę ciekawiej - zakończył z uśmiechem.