Polfarmex Kutno wyrwał zwycięstwo w meczu z Anwilem Włocławek w ostatnich minutach i tym samym pozostał w grze o play-off. Beniaminek Tauron Basket Ligi długo nie mógł poradzić sobie z okrojonym zespołem Rottweilerów, ale ostatecznie triumfował po bardzo zaciętej końcówce.
[ad=rectangle]
- Graliśmy bardzo dobrze w trzeciej kwarcie, ale w końcówce niestety zabrakło nam sił. Mieliśmy zbyt krótką rotację, żeby utrzymać prowadzenie i wygrać. Łącznie zagrało tylko siedmiu zawodników... - powiedział po zakończeniu starcia Marcin Woźniak.
Polfarmex długo nie mógł złapać odpowiedniego rytmu w sobotnim starciu. Po pierwszej kwarcie goście prowadzili 23:15 i dopiero w drugiej odsłonie miejscowi zaczęli grać skutecznie i w obronie (tylko 10 oczek straconych), i w ataku (21 punktów rzuconych). Dzięki temu na przerwę schodzili wygrywając 36:33.
- Otworzyliśmy mecz bardzo dobrze. Zwłaszcza Deonta grał skutecznie i dzięki temu prowadziliśmy. Szkoda, że w drugiej kwarcie popełniliśmy kilka głupich strat, dzięki którym Polfarmex zdobywał łatwe punkty. To były np. złe pierwsze podania w akcji, zbyt pochopne decyzje rzutowe. Rywale to wykorzystali i prowadzili - dodał Woźniak.
Trener Anwilu zaordynował obronę strefową w trzeciej kwarcie i dzięki czemu goście wygrali tę odsłoną 24:19. Bardzo dobrze w ataku grał również Chase Simon, nadal skuteczny był Deonta Vaughn i Anwil prowadził 57:55. W kluczowym momencie włocławianom dało się we znaki zmęczenie, zabrakło skuteczności oraz zimnej krwi i porażka numer siedem z rzędu stała się faktem.
- Wróciliśmy w trzeciej kwarcie do gry. Był pomysł na inną obronę, to funkcjonowało, bo Polfarmex miał trudności z rozbiciem strefy. Niestety, w końcówce dała się we znaki krótka rotacja. Szkoda tego meczu, niestety mamy kolejną porażkę. Polfarmex tymczasem gra nadal o play-off i nie pozostaje nic innego, jak życzyć im powodzenia - zakończył Woźniak.