Ostatni raz Uros Mirkovic wystąpił w ligowym spotkaniu niecały miesiąc temu. Dokładnie 7 marca, w meczu z dąbrowskim MKS-em, przebywał na parkiecie niepełna 14 minut, zdobywając 2 punkty. Od tamtej pory nie oglądaliśmy go w trykocie Rosy. Nie mógł pomóc kolegom w trzech bardzo ważnych konfrontacjach - ze Śląskiem, AZS-em i Asseco. Najbardziej odczuwalny był brak Serba w przegranych potyczkach z wrocławianami i koszalinianami. Być może z nim w składzie radomianie odnieśliby zwycięstwo. W Gdyni było już lepiej.
[ad=rectangle]
Absencja skrzydłowego była spowodowana problemami z kręgosłupem. Wojciech Kamiński zapowiada, iż w piątkowy wieczór, przeciwko King Wilkom Morskim Szczecin, będzie dozował liczbę minut dla Mirkovicia. - Od dłuższego czasu trenuje z nami Uros i choć wygląda naprawdę dobrze, na pewno nie będziemy go na siłę forsować. Mamy jeszcze trochę kolejek do play-off, więc z całą pewnością zdąży powrócić do normalnej dyspozycji sprzed urazu - uważa opiekun.
Czy zawodnik wydajnie pomoże kolegom w pojedynku z beniaminkiem? O tym przekonamy się w piątkowy wieczór.