Mistrzowska klasa Białej Gwiazdy - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice

Krakowianki zrobiły to co do nich należało. W pierwszym starciu półfinałowym nie dały najmniejszych szans polkowiczankom prezentując wysoki poziom właściwie przez pełne 40 minut.

Wiślaczki idealnie rozpoczęły całą serię. Błyskawicznie za sprawą szybkich ataków osiągnęły satysfakcjonujące prowadzenie 13:2, co ustawiło scenariusz rywalizacji. W rolę egzekutora wcieliła się Jantel Lavender. Amerykanka praktycznie nie myliła się, a polkowiczanki tylko biernie patrzyły na jej wyczyny. Swoją boiskową inteligencję wykorzystała Allie Quigley, biegając do kontr w odpowiednim momencie. Z czasem podopieczne Arkadiusza Rusina się przebudziły. Zresztą musiały zareagować, bo ich położenie wyglądało fatalnie. Kilka udanych popisów zanotowały Aishah Sutherland oraz Agnieszka Majewska, studząc nieco zapędy gospodyń.
[ad=rectangle]
Jednak wyrównanie nie nastało. Krótki fragment bojowej postawy to za mało, by zagrozić obrońcy mistrzowskiego tytułu. Po chwili bowiem dała o sobie znać Justyna Żurowska - Cegielska i wynik brzmiał 26:12.

Miejscowe preferowały dynamiczną koszykówkę, dlatego o wiele łatwiej przychodziło im zaskoczyć defensywę Pomarańczowych. Notabene sporą część punktów zdobywały jeszcze zanim poszczególne zawodniczki wróciły pod własny kosz. Całkiem poprawnie funkcjonował także obwód Białej Gwiazdy, odciążając w pewnym stopniu wysokie koleżanki. Tutaj obecność zaznaczyła m in. Agnieszka Skobel.

Przyjezdnym brakowało atutów i pomysłów. Ich zamiary krakowianki odczytywały bez problemów notując dużo wartościowych przechwytów. A nawet jeżeli CCC zdołało przedostać się bliżej tablicy to bezpośrednia konfrontacja z faworytkami publiczności wypadała mizernie. Równocześnie bilans tych ostatnich poprawiły nominalna rezerwowa Gintare Petronyte i Courtney Vandersloot. Wtedy też wydawało się, że druga połowa wobec rezultatu 42:21 stanowi formalność.

Sztab szkoleniowy małopolskiego zespołu mimo korzystnej sytuacji mobilizował koszykarki, by nie traciły koncentracji. Stąd w trzeciej kwarcie wciąż nadawały ton wydarzeniom wpędzając oponenta w coraz większe poczucie winy. Piłkę między obręczą nienagannie umieszczała Żurowska Cegielska. Wsparcie gwarantowała Lavender. Amerykanka harowała w obu formacjach będąc zdecydowanie najlepszą postacią krajowego czempiona. Dolnośląska drużyna zaledwie pojedyncze, indywidualne zagrania kończyła wedle założeń. Walczyła ambitnie, lecz przemawiała przez nią bezradność. Przed decydującą batalią przegrywała 63:36. Fakt ten świetnie pokazywał dysproporcję pomiędzy teamami, a Wisłę przybliżał do sukcesu.

Podczas decydującej batalii partnerki znakomicie obsługiwały podaniami Petronyte. Litwinka stawiała kropkę nad "i" wywołując zasłużony aplauz kibiców. Wśród gości wyróżniała się Ketia Swanier, ale pojedynek był właściwie rozstrzygnięty. Uczestnik Euroligi zrobił krok w kierunku finału oraz zyskał pewność siebie. Istnieje prawdopodobieństwo, że jeśli czwartkowego wieczoru zawiesi poprzeczkę równie wysoko to ponownie zgarnie triumf.

Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice 78:54 (26:12, 16:11, 21:13, 15:18)

Wisła:
Lavender 21, Quigley 13, Petronyte 11, Skobel 9, Żurowska-Cegielska 8, Vandersloot 6, Ziętara 6, Ouvina 4, Abdi 0.

CCC:
Sutherland 10, Majewska 9, Owczarzak 8, Swanier 7, Greene 7, Sverisdottir 6, Kaczmarska 4, Szczepanik 3, Jeziorna 0.

Źródło artykułu: