NBA: Gortat blisko double-double, Wizards wygrali po dwóch dogrywkach!

East News
East News

Marcin Gortat otarł się o double-double, ale nie rozegrał wcale świetnego meczu przeciwko Hornets. Wizards po emocjonującym starciu, w którym doszło do aż dwóch dogrywek, zdołali pokonać rywala.

Liczby Polaka są całkiem przyzwoite. Marcin Gortat zdobył 8 punktów (trafił 4 z 9 rzutów z gry), zebrał aż 16 piłek, co jest jednym z jego najlepszych wyników w tym sezonie, oraz dołożył do tego 3 asysty, 3 przechwyty i 4 bloki. Ale nasz zawodnik wcale w tym spotkaniu nie zachwycił. Zagrał nieźle, zwłaszcza w defensywie, ale na pewno nie świetnie.
[ad=rectangle]
Już od początku było widać, że 31-letni koszykarz ma spore problemy w ataku. Jego skuteczność w pierwszych akcjach pozostawiała wiele do życzenia. Z drugiej strony Polak dobrze prezentował się w defensywie, bo notował zbiórki i bloki. Gortat mimo prób nie mógł się przełamać i do przerwy miał na swoim koncie zaledwie cztery punkty, choć miał kilka okazji.

Już wtedy było jasne, że tylko od jego poprawy w ataku zależy, czy uda mu się zapisać na swoje konto kolejne double-double. Ostatecznie do tego nie doszło, chociaż później zdołał poprawić swoją skuteczność.

Z czasem dokładał tylko kolejne zbiórki. Gortat mimo prób nie mógł się przełamać i do przerwy miał na swoim koncie zaledwie cztery punkty, choć miał kilka okazji. Już wtedy było jasne, że tylko od jego poprawy w ataku zależy, czy uda mu się zapisać na swoje konto kolejne double-double. Ostatecznie do tego nie doszło, chociaż później zdołał poprawić swoją skuteczność.

Nie można jednak powiedzieć, że nie miał wkładu w zwycięstwo. Wprost przeciwnie. W drugiej dogrywce to on trafił jeden z rzutów. Pozostałe były dziełem Johna Walla, który w decydującym fragmencie uzbierał 7 "oczek". To właśnie Amerykanin był liderem "Czarodziei", którzy przerwali pasmo porażek. W całym spotkaniu otarł się o triple-double! Zdobył 32 punkty, zebrał 9 piłek i miał 9 asyst. Zabrakło niewiele.

Hornets dzielnie walczyli. W trzeciej kwarcie spisali się na tyle dobrze, że to oni byli bliżej zwycięstwa, ale nie zdołali utrzymać przewagi. Zespół Steve'a Clifforda pretensje mógł mieć jednak tylko do siebie, bo miał okazję, aby przechylić szalę na swoją stronę. W ekipie gości najlepiej spisał się Al Jefferson, który zdobył aż 31 punktów i dołożył do tego 10 zbiórek.

Nie zawiodła najlepsza drużyna w obecnym sezonie. Warriors odnieśli kolejne zwycięstwo, ale tym razem pokonali nie byle kogo, lecz Grizzlies i to na ich terenie. Wygrana przyszła im nadspodziewanie łatwo, ale nie mogło być inaczej, skoro Stephen Curry i Klay Thompson spisali się znakomicie.

Pierwszy z nich w ogóle zachwycił - zdobył 38 punktów, trafiając aż 8 z 12 rzutów za trzy! Do tego Curry uzbierał aż 10 asyst. Thompson był niewiele gorszy - on w sumie dołożył 28 punktów, trafiając 6 z 9 rzutów z dystansu.

Gospodarze nie mieli odpowiedzi na trójki Wojowników. W tym elemencie byli zdecydowanie słabsi, popełniali też sporo strat, toteż ostatecznie ulegli różnicą aż 23 punktów. Niemal wszyscy zawodnicy mieli spore problemy ze skutecznością. Co ciekawe, była to już ich druga porażka z rzędu na własnym parkiecie.

Spurs szybko zrewanżowali się Mavs za niedawną porażkę. Zresztą zespół Gregga Popovicha w ostatnim czasie w ogóle wydaje się być w solidnej formie. Udało im się przecież pokonać Hawks, znokautować Thunder, a teraz oddać Dallas. I to w naprawdę dobrym stylu.

Drużyna Ricka Carlisle'a nie miała wiele do powiedzenia. Już po pierwszej połowie znalazła się w poważnych tarapatach, bo miała spore trudności w ataku. W trzeciej odsłonie udało im się nieco zmniejszyć dystans do obrońcy tytułu, lecz w ostatniej Spurs przypieczętowali kolejne zwycięstwo.

Najlepiej w ekipie gospodarzy spisał się Boris Diaw. Francuz grał na naprawdę dobrej skuteczności, a w dodatku z nim zespół prezentował się wprost znakomicie. Ostatecznie 32-letni koszykarz zapisał na swoje konto 19 punktów. U gości wielu graczy zawiodło. Mavs pudłowali, zwłaszcza z dystansu. Nawet rzuty osobiste wychodziły im przeciętnie. To musiało się źle skończyć.

Wyjazdowe zwycięstwo odnieśli Pistons, których do triumfu poprowadził znakomity Reggie Jackson. 24-letni zawodnik zanotował triple-double! Jackson zapisał na swoje konto 26 punktów (trafił 9 z 19 rzutów z gry i 7 z 9 wolnych), 11 zbiórek i 10 asyst. To jego drugi taki wyczyn w zespole z Detroit. Warto też dodać, że Tłoki się rozpędziły. Wygrały właśnie czwarte spotkanie z rzędu.

Washington Wizards - Charlotte Hornets 110:107 (28:19, 31:35, 16:25, 21:17, d. 5:5, d.2 9:6)
(Wall 32, Beal 16, Gooden 15, Nene 10, Butler 10, Gortat 8, Jefferson 31, Williams 26, Kidd-Gilchrist 11, Henderson 11)

Orlando Magic - Detroit Pistons 97:111 (27:30, 26:24, 23:33, 21:24)
(Harris 21, Vucević 20, Oladipo 16, Payton 14, Nicholson 10 - Jackson 26, Prince 23, Drummon 16, Meeks 12, Tolliver 11, Caldwell-Pope 10)

Philadelphia 76ers - Los Angeles Clippers 98:119 (19:34, 35:28, 14:32, 30:25)
(Noel 30, Smith 18, Mbah a Moute 13, Thompson 10 - Paul 25, Redick 19, Jordan 17, Barnes 15, Rivers 13, Griffin 10)

Atlanta Hawks - Miami Heat 99:86 (27:20, 28:17, 34:30, 10:19)
(Carroll 24, Millsap 21, Horford 15, Schroder 12 - Deng 17, Chalmers 13, Wade 13, Walker 12)

Brooklyn Nets - Cleveland Cavaliers 106:98 (29:27, 28:29, 22:23, 27:19)
(Johnson 20, Lopez 20, Bogdanović 18, Jack 16, Anderson 16 - Irving 26, James 24, Love 18)

New York Knicks - Boston Celtics 92:96 (22:21, 17:26, 24:23, 29:26)
(Bargnani 25, Larkin 14, Galloway 12, Early 12, Smith 10 - Thomas 18, Crowder 17, Bass 16, Turner 15, Bradley 10)

Toronto Raptors - Los Angeles Lakers 94:83 (17:24, 29:24, 25:18, 23:17)
(Valanciunas 19, Williams 18, Johnson 17, Johnson 11, Ross 10 - Lin 18, Clarkson 14)

Houston Rockets - Minnesota Timberwolves 120:110 (31:22, 29:28, 30:30, 30:30)
(Harden 33, Howard 18, Terry 17, Smith 16, Ariza 14, Brewer 11 - Wiggins 31, Budinger 23, Dieng 18, Payne 14, LaVine 11)

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors 84:107 (24:31, 25:23, 16:31, 19:22)
(Green 16, Conley 16, Gasol 13, Randolph 10 - Curry 38, Thompson 28, Green 10)

New Orleans Pelicans - Sacramento Kings 102:88 (18:20, 28:22, 28:24, 28:22)
(Evans 25, Davis 24, Pondexter 16, Cole 12 - Cousins 39, Gay 18, Casspi 10)

San Antonio Spurs - Dallas Mavericks 94:76 (28:18, 26:23, 15:20, 25:15)
(Diaw 19, Green 14, Splitter 13, Leonard 12, Parker 12 - Chandler 10, Ellis 10)

Denver Nuggets - Utah Jazz 107:91 (22:20, 30:19, 23:24, 32:28)
(Lawson 18, Nelson 18, Gallinari 13, Barton 12, Chandler 11 - Hayward 24, Millsap 16, Gobert 14)

Phoenix Suns - Portland Trail Blazers 81:87 (21:29, 26:18, 19:13, 15:27)
(Marcus Morris 19, Markieff Morris 15, Bledsoe 13, Green 12 - Aldridge 27, Lopez 12, Lillard 11, Blake 10)

Komentarze (5)
avatar
Sterling Archer
28.03.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"Nie można jednak powiedzieć, że nie miał wkładu w zwycięstwo." jak można napisać coś takiego o zawodniku, który zagrał ponad 40 minut w wygranym meczu?
Teraz to już naprawdę myślę, że te arty
Czytaj całość
avatar
Sterling Archer
28.03.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Możecie przestać oceniać grę Marcina w sposób - ma double double - świetny mecz, nie ma - zagrał słabo?
Oglądałem pierwszą połowę i Marcin w pierwszej kwarcie był najlepszym zawodnikiem. 4 blo
Czytaj całość
pepsiBKS
28.03.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
hahaha, wielki triumf Wizards - ze średnią drużyną po dwóch dogrywkach. no to już prawie mistrzostwo NBA. pisząc poważnie, wielkie gratulacje dla GSW za wygranie Zachodu w genialnym stylu. życz Czytaj całość
avatar
Piotr Urbański
28.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tam jest cały akapit powtórzony może brakowało wersów i pan redaktor myślał, że nikt nie zauważy "myku" :D 
avatar
BlackBraDa
28.03.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
" z czasem dokładał tylko kolejne zbiórki" ?? ile razy to powtórzycie? Nie wiem kto pisze te teksty ale zastanówcie się nad sobą.