Puchar Europy: PGE Turów przed wielką szansą

Mistrzowie Polski rozpoczynają walkę w 1/8 finału Pucharu Europy. PGE Turów nie jest faworytem pierwszego meczu, ale ma duże szanse na wyeliminowanie francuskiego Paris Levallois.

Prawdę mówiąc jesteśmy pod wrażeniem wyczynu zgorzelczan. Zespół Miodraga Rajkovicia fatalnie rozpoczął rundę TOP 32, bo przegrał w pierwszym spotkaniu z Lietuvosem Rytas Wilno. Wówczas nie wyglądało to dobrze. Mistrzowie Polski szybko się jednak otrząsnęli i wygrali pięć kolejnych meczów. Większość z nich w naprawdę dobrym stylu. Nasza drużyna nie odpuściła nawet wtedy, kiedy miała już zapewniony awans z pierwszego miejsca.

PGE Turów zdołał już udowodnić, że ma spore umiejętności i - przede wszystkim - mocny charakter. To właśnie on zaprowadził zielono-czarnych do najlepszej szesnastki Pucharu Europy. Co rzuca się w oczy, to fantastyczna postawa najlepszej polskiej ekipy w ofensywie. W poprzednim etapie rozgrywek zgorzelczanie zdobywali przeciętnie 92,2 punktu, co jest najlepszym wynikiem w stawce.
[ad=rectangle]
Aż sześciu zawodników zdobywa średnio ponad 10 "oczek" na mecz. Zdecydowanie najlepszy jest Damian Kulig. 27-letni podkoszowy jeszcze w starciach euroligowych był w znakomitej dyspozycji, ale w Pucharze Europy tylko utwierdza wszystkich w przekonaniu, iż wykonał ogromny postęp i stać go na grę w jeszcze silniejszym zespole. Mistrzowie Polski nie mieliby tak znakomitych, gdyby nie Mardy Collins czy Michał Chyliński. Oni także są niezwykle ważnymi ogniwami zespołu.

Paris Levallois do ostatniego starcia musiał walczyć o awans. Francuska drużyna w decydującym meczu pokonała Besiktas Stambuł i to jeszcze na jego parkiecie. W ogóle zawodnicy Gregora Beugnota znajdują się w dobrej dyspozycji. Wygrali sześć z siedmiu ostatnich spotkań. Niespełna dwa tygodnie temu nieoczekiwanie ulegli Dijon, choć byli wyraźnymi faworytami spotkania.

Zespołu ze stolicy Francji nie wypada lekceważyć. Wskakując do 1/8 finału pokazali, że zawsze trzeba się z nimi liczyć. To jednak inna ekipa niż PGE Turów. Paris Levallois nie stawia w tak wielkim stopniu na ofensywę. W każdym razie w tym elemencie jest zdecydowanie słabsze. Poza tym wiele do życzenia pozostawia defensywa. W TOP 32 gracze znad Sekwany tracili średnio 81 punktów. To akurat dobra wiadomość dla mistrzów Polski.

Liderami Paris Levallois są Sharrod Ford, Blake Schilb oraz Mike Green. Tylko ta trójka zdobywa średnio ponad 10 punktów w każdym spotkaniu. Amerykanie są naprawdę groźni, a w fazie Last 32 spisywali się jeszcze lepiej. W kadrze francuskiego teamu jest też Dionte Christmas. Dlaczego o nim wspominamy? Bo 28-letni koszykarz zna się z Collinsem. Przez jeden sezon razem grali w uniwersyteckiej drużynie Temple.

- Na tym poziomie już nie ma łatwych rywali, dlatego też jesteśmy nastawieni na ciężką walkę w meczu. Liga francuska jest bardzo atletyczna i bardzo szybka, dlatego musimy być przygotowani na to, że czekać nas będzie dużo biegania - powiedział dla oficjalnej strony klubu Chyliński.

Jeden z zawodników naszego zespołu ma dodatkową motywację. To Aleksander Czyż. Olek we wtorek obchodzi 25 urodziny. Zwycięstwo z pewnością byłoby świetnym prezentem. Ale czy zgorzelczanie są w stanie wygrać na wyjeździe? Faworytem są gospodarze, lecz zawodnicy Beugnota nie zawsze potrafią grać równo i na dobrym poziomie.

Początek meczu we wtorek o godz. 20.30. Transmisja w Eurosporcie 2. Portal SportoweFakty.pl przeprowadzi relację live z tego spotkania.

Źródło artykułu: