Podopieczni Wojciecha Wieczorka po słabym początku sezonu z czasem nabrali wiatru w żagle. Obecnie mają już na koncie siedem zwycięstw i raczej nikt nie podchodzi do nich lekceważąco. Zresztą sporo ekip zdążyło się przekonać o nieobliczalności MKS-u oraz poszczególnych jego graczy. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
[ad=rectangle]
Teraz wystąpią przed własną publicznością, która pierwotnie przeżywała sporo goryczy porażki, więc każdy triumf cieszy ją podwójnie. Stąd zawodnicy są bez wątpienia bardzo zmotywowani.
Poprzednio udało im się pokonać Polfarmex Kutno po nieprawdopodobnym popisie Mylesa McKaya i 40 punktach, które zdobył. Nastroje zatem raczej dopisują, a to dobry dla miejscowych zwiastun.
Przyjezdni natomiast za wszelką cenę chcą wywalczyć miejsce premiowane udziałem w fazie play off. Ich całosezonową postawę trzeba generalnie oceniać pozytywnie, chociaż akurat jeżeli chodzi o starcia wyjazdowe drużyna nie notuje za dobrych rezultatów. - Wiele się jeszcze zmieni. Zespoły z górnej części tabeli mogą coś przegrać, średniacy coś wygrać. To spowoduje zmiany. Wiele drużyn rywalizuje o miejsce w play-offach. Przypomina mi to sytuację w lidze tureckiej, gdzie kilka zespołów rywalizuje o siódmą, czy ósmą lokatę w tabeli. Polska liga ma w tym sezonie aż pięć nowych drużyn, stawka jest naprawdę bardzo wyrównana - mówi z dystansem koszykarz toruńskiego klubu Sean Denison.
Oprócz niego defensorzy beniaminka muszą zwrócić uwagę na LaMarshalla Corbetta, który jest znakomitym strzelcem. Najlepiej potwierdza to fakt, że przeciętnie uzyskuje blisko 17 "oczek". Nie zawodzi zatem oczekiwań względem jego osoby.
Wydaje się, że mimo wszystko większa presja ciąży na gościach. Z biegiem miesięcy coraz lepiej umieją ją ignorować, jednak jeśli rywalizacja będzie wyrównana ciekawi, którzy "snajperzy" zachowają zimną krew. Od tego może zależeć finalne zwycięstwo.
Początek meczu w niedzielę o godzinie 18.