Szum medialny nie jest wskazany - rozmowa z Mariuszem Niedbalskim, trenerem Trefla Sopot

Mariusz Niedbalski przyjął ofertę Trefla Sopot i zostawił SKK Siedlce. - Mogę zapewnić, że wszystko odbyło się w dżentelmeński sposób, bez wzajemnych pretensji - podkreśla nowy opiekun żółto-czarnych.

Karol Wasiek: Jak do tego doszło, że Mariusz Niedbalski znalazł się w Treflu? Kiedy pojawiła się oferta z klubu z Sopotu?

Mariusz Niedbalski: Oferta pojawiła się w późnych godzinach wieczornych w niedzielę. Przyjąłem propozycję, którą przedstawił mi Andrzej Dolny, prezes klubu. I tyle.

Od razu się pan zdecydował na tę ofertę?

- Nie chcę się na ten temat rozwodzić. Wiadomo, że od razu się na nią nie zdecydowałem, ponieważ toczone były rozmowy na temat przejęcia zespołu. Musiałem wszystko przemyśleć, ale ostatecznie przyjąłem tę ofertę.

[ad=rectangle]

Jak załatwił pan w takim razie sprawę z klubem z Siedlec? Mówi się, że podał pan "sprawy rodziny" jako przyczynę rozwiązania kontraktu, a tymczasem udał się pan na rozmowy do Sopotu. Jak pan to skomentuje?

- Nie chcę tego roztrząsać. Niedługo wyjdzie oświadczenie klubu z Siedlec. Zarząd SKK ma wydać pismo w tej sprawie. Mogę zapewnić, że wszystko odbyło się w dżentelmeński sposób, bez wzajemnych pretensji. Poczekajmy po prostu na to, co powiedzą ludzie, którzy bezpośrednio zarządzają klubem.

Przejmuje pan klub po Dariusie Maskoliunasie, z którym pracował pan w zeszłym sezonie. To ułatwi sprawę w jakikolwiek sposób?

- Znam doskonale Dariusa Maskoliunasa i myślę, że ułatwia to pracę w pewien sposób. Wiem, jak pracowali zawodnicy i jaka dyscyplina panowała w zespole. Na dodatek jestem w kontakcie z trenerem Maskoliunasem i wiem, czego mogę się spodziewać.

Ten zespół jest lepszy, czy gorszy od tego, który był w poprzednim sezonie?

- Nie należy dokonywać porównań. Każdy zespół jest inny. Należy się skoncentrować na pracy z tą drużyną, która jest w chwili obecnej. Ten zespół wygrał wiele trudnych spotkań w tym sezonie, m.in. w Zgorzelcu. Chciałbym skupić się na tych pozytywach, które tutaj są. A jest ich niemało. Kiedyś obejmowałem już drużynę w trakcie rozgrywek i wiem, że wówczas zespoły najbardziej potrzebują spokoju, szum medialny również nie jest wskazany. Nie ma co jednak ukrywać, że Trefl potrzebuje zwycięstw.

Mariusz Niedbalski znów w Sopocie
Mariusz Niedbalski znów w Sopocie

Ma pan pole manewru, co do zmian w drużynie?

- Na razie nie chcę wymieniać zawodników, moim zamiarem jest pracować z graczami, którzy obecnie znajdują się w składzie. Przyszedł do nas Bojan Popović i pozycja numer jeden jest dobrze obsadzona. Pod koszem jest czterech zawodników i tyle. Mamy taki zestaw, jaki mamy i trzeba robić wszystko, aby drużyna zaczęła prezentować się lepiej.

Obrona największym mankamentem tego zespołu?

- Trzeba znaleźć sposób na to, aby drużyna zaczęła zwyciężać. Będziemy szukać nowych rozwiązań. Obrona jest bardzo ważna, ale należy wykorzystać potencjał ofensywny zawodników, których tutaj mamy. Spokojnie będziemy pracować. Wierzę, że to przyniesie efekty.

Na początku obecnego sezonu był pan w Anwilu Włocławek, ale po czterech meczach został pan zdymisjonowany. Wspomina pan jeszcze czasami pobyt w tym klubie? Jakie wnioski wyciągnął pan z tego okresu?

- Wniosków mam dużo, ale myślę, że nie jest to miejsce i czas na to, aby o tym rozmawiać. Skupiam się na pracy w Treflu Sopot.

Ale z Anwilem Włocławek zagracie już w najbliższej kolejce. Jak pan podchodzi do tego meczu? Dużym plusem będzie chyba to, że pan doskonale zna ten zespół...

- Znam ten zespół, ale jest nowy trener i grają już nieco inaczej. Być może moja wiedza będzie przydatna, ale nie najważniejsza.

Źródło artykułu: