Chase Simon: Nie zajmować się problemami rywali

- Wiem, że nie mają dwóch graczy, ale nawet jeśli mieliby grać bez jeszcze dwóch kolejnych, to i tak nie powinno nas to w ogóle interesować - mówi Chase Simon przed meczem z Rosą.

W minionej kolejce Anwil Włocławek został zmiażdżony w Gdyni przez Asseco 100:65. W tamtym spotkaniu Rottweilery przypominały raczej płochliwe ratlerki, a sam mecz zakończył się właściwie już w pierwszej kwarcie, po której gospodarze prowadzili już niemalże różnicą 20 punktów.
[ad=rectangle]
- Zapomnieć o tym meczu to chyba jedyne, co tak naprawdę możemy zrobić. Nie ma co rozpamiętywać tej katastrofy. Musimy iść naprzód. To, co się przydarzyło, było straszne i nigdy nie powinno mieć miejsca. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego w swojej karierze, nigdy mój zespół, a więc ja też, nie zagrał tak słabo. Takie mecze nie dzieją się zbyt często i szkoda, że w końcu musiał nadejść taki czas - mówi Chase Simon.

Amerykanin jest najlepszym strzelcem Anwilu w tym sezonie (17,3 punktu, 3,3 zbiórki i 1,9 asysty), a w Gdyni był jedynym graczem zespołu, który po meczu mógł odważnie spojrzeć w lustro. Koszykarz rzucił 23 punkty (8/17 z gry, trzy zbiórki, trzy asysty), choć cieniem na jego występie kładą się dwa bardzo ostre przewinienia.

- Nikt z nas nie zna przyczyny, nikt jej nie rozumie. Oni wyszli nastawieni na nas wyjątkowo agresywnie, ale my z kolei całkowicie się temu poddaliśmy. Nie zareagowaliśmy, nie walczyliśmy, byliśmy bierni i daliśmy się podporządkować. Każdy z nas się frustrował z minuty na minutę coraz bardziej, ja też. Żadne moje zagranie nie było jednak podyktowane tym, by kogoś skrzywdzić - twierdzi Amerykanin, choć Sędzia Dyscyplinarny PLK widział to inaczej i nałożył na gracza karę w wysokości 1500 złotych w związku z jego niesportowym zachowaniem (w jednym przypadku Simon uderzył łokciem Filipa Matczaka, a w drugim ostro faulował w kontrze Sebastiana Kowalczyka).

Chase Simon miał nietęgą minę po meczu z Asseco. Jak będzie po starciu z Rosą?
Chase Simon miał nietęgą minę po meczu z Asseco. Jak będzie po starciu z Rosą?

Po klęsce z Asseco, Anwil znalazł się w wyjątkowo trudnym położeniu - gdynianie uciekli włocławianom na trzy punkty (mają również lepszy bilans bezpośredni), a inni rywale w walce o play-off - Trefl Sopot, Energa Czarni Słupsk czy Rosa Radom - również są wyżej w tabeli. Tym większego znaczenia dla Anwilu nabiera więc sobotnie starcie z ekipą Wojciecha Kamińskiego.

- Ten mecz musimy wygrać. Nieistotne jak, ale po prostu musimy. Na pewno będziemy musieli zagrać z innym nastawieniem. Musimy wyjść na parkiet jako zespół i wyjść agresywnie, walczyć. Nikt nie da nam nic za darmo, wiemy, że na stojących nogach nie zrobimy zbyt wiele - tłumaczy Simon, którego pojedynki z byłym Anwilowcem, Michał Sokołowskim, będą ozdobą meczu 17. kolejki TBL.

Włocławianie z pewnością będą chcieli wykorzystać fakt lekkiego zamieszania personalnego w zespole Rosy. Drużynę w ostatnim czasie opuścili John Turek (tymczasowo, z powodu kontuzji) oraz Kamil Łączyński (na stałe, transfer do Polfarmexu Kutno), a luki po nich wypełnili Mike Taylor (debiutuje w Hali Mistrzów) oraz Łukasz Bonarek (ściągnięty z zespołu rezerw). Chase Simon przestrzega jednak przez zbyt częstym spoglądaniem w stronę przeciwnika.

- Oni, pomimo problemów kadrowych, nadal są groźnym zespołem, nadal mogą wygrywać i umieją to robić, co widać po ostatnim meczu (Rosa pokonała Polski Cukier 76:73 - przyp. M.F.). W ogóle nie powinniśmy się zajmować ich problemami. Wiem, że nie mają dwóch graczy, którzy grali u niech wcześniej, ale nawet jeśli mieliby grać bez jeszcze dwóch kolejnych, to i tak nie powinno nas to w ogóle interesować - wyjaśnia lider ekipy z Kujaw i zapowiada, że zrobi wszystko by Anwil pokonał Rosę i tym samym odsunął od siebie widmo zakończeniu sezonu już w kwietniu.

- Po takim meczu, jaki odbył się w Gdyni, teraz każdy jest dla nas kluczowy. Najlepiej byłoby wygrać pewnie i wysoko, bo tylko tak odzyskalibyśmy twarz w oczach fanów i wiarę w nasze umiejętności. I tylko tak możemy sprawić, że ten sezon będzie przedłużony o play-off - kończy Simon.

Źródło artykułu: