Katarzynki nie przyniosły wstydu

Energa Toruń przegrała finałowy pojedynek o Puchar Polski. Po zakończeniu spotkania przedstawiciele Katarzynek byli zadowoleni z tego, że udało się im nawiązać wyrównaną walkę z Wisłą Can-Pack Kraków.

Energa Toruń praktycznie przez całą pierwszą połowę prowadziła z Białą Gwiazdą. Dopiero w kilku ostatnich minutach krakowianki przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mimo porażki, w toruńskiej ekipie po zakończeniu spotkania panowało umiarkowane zadowolenie. - Wisła Can Pack Kraków rozegrała końcówkę dokładnie tak, jak powinna. Moje zawodniczki spisały się bardzo dobrze w pierwszej połowie, w drugiej także nie najgorzej. Cieszę się, że osiągnęliśmy swój cel i awansowaliśmy do finału Pucharu Polski. Dziękuję naszym kibicom, którzy wspierali nas mocno przez dwa dni. Myślę, że wstydu nie było i te spotkanie było dobrą promocją koszykówki - powiedział tuż po zakończeniu finałowego starcia o Puchar Polski trener Elmedin Omanić.
[ad=rectangle]
Mając na uwadze dużą przewagę kadrową i finansową Wisły Can Pack Kraków nad resztą ekip TBLK praktycznie od samego początku sezonu Katarzynki starają się walczyć o drugą lokatę. Ich głównym przeciwnikiem jest Artego Bydgoszcz. Koszykarki z grodu Kopernika mają nadzieję, że również w lidze okażą się lepsze od lokalnego rywala. - Bardzo cieszę się z tego, że mogłam wystąpić w finale Pucharu Polski. Mam nadzieję, że uda mi się również zagrać w finale Tauron Basket Ligi Kobiet. Będziemy do tego dążyć wraz z koleżankami. Finałowe spotkanie było fajnym widowiskiem i mogło się podobać kibicom. Nie brakowało w nim walki i tak powinno być - stwierdziła skrzydłowa Aleksandra Pawlak.

Zawodniczki spoza pierwszej piątki Energi Toruń rzuciły w tym spotkaniu jedynie 11 punktów. Czy właśnie tego wsparcia ławki rezerwowych zabrakło, aby odnieść końcowy triumf i wygrać Puchar Polski? - Nie można powiedzieć, że zabrakło nam wsparcia z ławki rezerwowych. Bardzo dobre momenty gry miała Joanna Walich. Pod koniec drugiej kwarty boisko opuścić musiała Maurita Reid i zespół z Krakowa szybko wrócił do gry. Zabrakło czasami jakiegoś prostego trafienia. Zagraliśmy dobrze, na miarę swoich możliwości przeciwko bardzo dobremu i doświadczonemu zespołowi - wyjaśnił pytany o powody porażki trener toruńskiej drużyny.

Źródło artykułu: