- Asseco wygrało zasłużenie niedzielne zawody. Zawodnicy z Gdyni byli bardziej zaangażowani, zagrali z większą determinacją. Nie wiem dlaczego moi zawodnicy po raz kolejny w trakcie meczu gdzieś stracili koncentrację i nie było tego odpowiedniego zaangażowania, mimo że przed spotkaniem wszyscy byli bojowi nastawieni - podkreśla opiekun Wikany Startu Lublin.
[ad=rectangle]
Trener Paweł Turkiewicz ma trudne zadanie, bo w składzie ma wielu niedoświadczonych zawodników, którzy nie grali wcześniej na poziomie Tauron Basket Ligi. Na dodatek część z nich spisuje się poniżej oczekiwań.
- Asseco bardziej chciało wygrać ten mecz. Zagrali z większą agresją. My jesteśmy beniaminkiem i cały czas uczymy się tego basketu na najwyższym poziomie. Zbieramy naukę i doświadczenie. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będziemy prezentować się coraz lepiej - dodaje trener Wikany Startu.
Asseco już od samego początku narzuciło swój styl gry, na który recepty nie potrafili znaleźć goście z Lublina. Beniaminek z Lubelszczyzny był w pewnych momentach spotkania bezradny na akcje A.J. Waltona, Filipa Matczaka, czy Przemysława Frasunkiewicza.
Goście w tym meczu trafili co prawda 15 rzutów z dystansu, ale popełnili także taką samą ilość strat, co miało duży wpływ na losu tego spotkania. Dla porównania, gospodarze zanotowali o siedem strat mniej.
- Pierwsza kwarta ustawiła mecz, później niestety nie udało się nam dojść rywali. Popełniliśmy za dużo prostych błędów w obronie. Gdynianie mieli sporo otwartych pozycji i to skrzętnie wykorzystali - tłumaczy Turkiewicz.