Trzecią porażkę z rzędu, a już dziesiątą w sezonie, ponieśli w niedzielę koszykarze Wikany Startu Lublin. Beniaminek z Lubelszczyzny cały czas uczy się gry na poziomie Tauron Basket Ligi, otrzymując lekcję poważnego basketu od kilku ekip. Tak chociażby było w Radomiu, we Wrocławiu, czy w niedzielę z Asseco Gdynia.
[ad=rectangle]
Trener Paweł Turkiewicz ma trudne zadanie, bo w składzie ma wielu niedoświadczonych zawodników, którzy nie grali wcześniej na poziomie Tauron Basket Ligi. Na dodatek część z nich spisuje się poniżej oczekiwań. Działacze klubu myślą nad kolejnymi zmianami. - Niektórzy zawodnicy grają bardzo nierówno. Raz jeden gracz zdobędzie 10-12 oczek, by w kolejnym meczu nie zdobyć żadnego punktu - mówił ostatnio Arkadiusz Pelczar, prezes klubu.
Najbardziej rozczarowuje Robert Lewandowski, który na tle Ovidijusa Galdikasa wypadł bardzo przeciętnie. Niewiadomą jest również przyszłość Vance'a Cookseya, który w barwach Wikany Start Lublin rozegrał cztery spotkania.
- Trudno powiedzieć, co jest przyczyną naszej słabej gry. Przed każdym meczem bardzo się motywujemy, jednak jak zaczyna się spotkanie, powietrze trochę schodzi i nie wygląda to tak jakbyśmy sobie życzyli - podkreśla Sebastian Szymański, rozgrywający Wikany Startu.
Lublinianie szczególnie słabo prezentują się w formacji obronnej. Przeciętnie tracą ponad 83 punkty na mecz, co jest jednym z gorszych wyników w TBL pod tym względem.
- Nasza obrona zawodzi, bo w każdym meczu tracimy około 100 punktów, a na takim poziomie rozgrywek trudno jest wygrywać mecz, nawet jak się rzuca 15 rzutów z dystansu. Z pewnością problemy w obronie biorą się ze słabo bronionych pick&rolli i ten element obrony musimy poprawić w 100 procentach - dodaje Szymański.