Po trzech kolejnych zwycięstwach, Anwil Włocławek bardzo liczył na czwartą wygraną z rzędu. Jednocześnie jednak Rottweilery obawiały się starcia z nieprzewidywalnym Jeziorem Tarnobrzeg, czyli najtrudniej definiowalną drużyną Tauron Basket Liga, która wygrała trzy z pięciu ostatnich meczów, a dwa ostatnie przegrała łączną sumą sześciu punktów.
[ad=rectangle]
- Jezioro to bardzo groźny zespół. Całkowicie nieprzewidywalny, nigdy nie wiesz, co się za chwilę wydarzy na parkiecie. Drużyna oparta w ataku o rzuty za trzy punkty. Właściwie każdy koszykarz potrafi trafić z daleka i to sprawia, że nie gra się przeciwko nim łatwo - powiedział Predrag Krunić, trener włocławskiego zespołu.
Szkoleniowiec Anwilu stwierdził po meczu, że może być zadowolony z postawy swojego zespołu przez trzy i pół kwarty. Za ostatnie minuty spotkania jego koszykarzom należy się jednak nagana.
[i]
- Przez ponad trzy kwarty realizowaliśmy nasz plan meczu bardzo dobrze. Jezioro to zespół bardzo ofensywny, ale nam udawało się zatrzymać ich w każdej kwarcie na 16-17 punktów. I tak było do 33-34 minuty meczu. Potem w sześć minut oni rzucili 19 oczek -[/i] opisywał Krunić, dodając: - Powtarzałem moim graczom, że plus 15 lub minus 15 w meczu z Jeziorem nic nie znaczy. Dlatego tym bardziej cieszę się z tego zwycięstwa.
Tym samym Anwil zanotował czwarte zwycięstwo z rzędu i przesunął się na 9. miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę, że po 8. kolejkach włocławianie byli na ostatniej pozycji w lidze, mając bilans 1-7, obecna sytuacja Rottweilerów jest bardzo optymistyczna.
- Mieliśmy plan na ten mecz i realizowaliśmy go dobrze przez większą część meczu. Myślę, że musimy docenić tą wygraną taka, jaka ona jest. Nie tak dawno przegrywaliśmy mecze, choć nie graliśmy źle. Najważniejszą rzeczą jest jednak wygrana. Dwa punkty to dwa punkty - zakończył bośniacki trener.