Choć nie uchodzili w tej konfrontacji za faworytów, Atlanta Hawks ośmieszyła Cleveland Cavaliers w Quicken Loans Arena. Zespół ze stanu Georgia rozpoczął mecz od porażki 26:34 w premierowej kwarcie, ale później powstał niczym feniks z popiołów. Kawalerzyści przypominali bezradne owieczki przyprowadzone na rzeź. Podopieczni Mike'a Budenholzera trafili 9 prób zza łuku, w błyskawicznym tempie odrobili dzielący deficyt i już do szatni schodzili z pięciopunktową zaliczką.
[ad=rectangle]
To nie była chwilowa świetna dyspozycja strzelecka. Jastrzębie tego wieczoru zaaplikowały rywalom 64,5-procent rzutów z pola oraz trafiły 16 trójek na 28 oddanych. Hawks po zmianie stron zdominowali przebieg wydarzeń na parkiecie, wygrali ten fragment 62:38, a całe starcie padło ich łupem w stosunku 127:98.
Najlepszy występ w karierze zanotował 24-letni Shelvin Mack. Rozgrywający, który trafił do NBA w 2011 roku wybrany z 34. numerem w drafcie, umieścił w koszu wszystkie 6 rzutów zza łuku, 5 w drugiej kwarcie, a w sumie zapisał na swoim koncie 24 punkty, 2 zbiórki i 3 asysty. Osiągnięciu Macka prestiżu dodaje jeszcze fakt, że spędził na placu boju zaledwie 23 minuty.
Świetnie grali również Al Horford i Dennis Schröder. Środkowy dorzucił do dorobku gości 20 oczek, a double-double złożone z dziesięciu punktów i dziesięciu kluczowych podań zaliczył Niemiec. Na wyróżnienie zapracowali sobie ponadto Paul Millsap czy Mike Scott. Hawks pokazali, że są kolektywem z krwi i kości. - To, co staramy się budować, to zespół - przyznał szkoleniowiec zwycięzców, Mike Budenholzer. Jego ekipa w środę opuszczała parkiet z tarczą już po raz 18. w trwającej kampanii, a w sumie wygrała 11 na 12 ostatnio rozegranych meczów.
Cleveland Cavaliers przed kompromitacją nie uratowali nawet LeBron James i Dion Waiters - obaj zdobyli po 21 punktów. Nie najgorszy występ zaliczył też Kevin Love, który skompletował 13 oczek, 10 zbiórek i 6 asyst. Kawalerzyści z bilansem 14-10 plasują się na 5. lokacie w Konferencji Wschodniej. Hawks są trzeci.
Miami Heat we wtorek pokonali Brooklyn Nets, ale tym razem musieli przełknąć gorycz porażki. Można rzecz, Dwyane Wade i długo, długo nic... Flash zaaplikował Utah Jazz 42 punkty, trafiając 12 na 19 oddanych prób z gry, lecz drugim strzelcem trzykrotnych mistrzów NBA był dopiero Mario Chalmers, który zdobył... 11 oczek.
Mormoni z Salt Lake City kontrolowali przebieg meczu, zdobyli Florydę i zanotowali siódmy sukces w sezonie. - To dla nas wielkie zwycięstwo - przyznał Gordon Hayward. Lider Jazz wywalczył 29 punktów (9/13 z gry, 4/5 za 3, 7/7 za 1), 6 zbiórek i 7 asyst. - Jedziemy po to, żeby grać twardo, rywalizować i dać z siebie dużo wysiłku. Miło, kiedy zostaje to nagrodzone - dodał szkoleniowiec Jazzmanów, Quin Snyder.
Dwyane Wade zdobył najwięcej punktów od 29 grudnia 2010 roku, ale jego drużyna przegrała na własnym parkiecie już po raz czwarty z rzędu, a ósmy w trwających rozgrywkach. - Indywidualnie, widzę w tym pozytyw, ale musimy próbować być lepsi jako zespół - mówił Flash.
Kwintesencja koszykówki! Trzy dogrywki, wielkie rzuty, 63 minuty czystych emocji! Mistrzowie NBA podjęli obecnie drugi najlepszy zespół Konferencji Zachodniej, Memphis Grizzlies. To nie był jednak zwykły mecz sezonu zasadniczego -to był pojedynek gladiatorów, przypominający raczej bardziej jedno ze starć fazy play-off.
Nie przedłużając, Danny Green rzutem zza łuku na niespełna 3 sekundy przed końcową syreną wyprowadził swój zespół na prowadzenie 92:89. I gdy wydawało się, że sytuacja Niedźwiadków jest beznadziejna, jakimś cudem, akrobatyczna próba Marca Gasola oddana z 9-10 metrów odnalazła drogę do kosza!
San Antonio Spurs zwycięstwo na wyciągnięcie ręki mieli również w pierwszej dogrywce, ale wówczas jak typowy "żółtodziób" zachował się Manu Ginobili. Argentyńczyk chciał wyprowadzić szybki kontratak, ale jego podanie do Greena przeciął Courtney Lee. Warto odnotować, że mistrzowie prowadzili wówczas 102:100, a na zegarze pozostawało niewiele ponad 24 sekundy. Goście ze stanu Tennessee skorzystali z okazji - do wyrównania znów doprowadził Hiszpan!
Ostatnie posiadanie należało do Ostróg, lecz potencjalnego game-winnera przestrzelił Manu.
W drugiej dogrywce bohaterem miał zostać Lee... ale do akcji wkroczył Tim Duncan. Gospodarze zrobili pożytek z niewiele ponad dwóch sekund i rzutem na taśmę wyrównali stan rywalizacji! Niewiarygodny rzut nad Gasolem trafił wówczas The Big Fundamental!
Gdy mecz znów wchodził w decydującą fazę, piłka znów trafiła w ręce Ginobiliego. - Każdy stara się wygrać, a tym razem to po prostu mu nie wyszło - mówił po meczu szkoleniowiec Spurs, Gregg Popovich. 37-latek wyraźnie chybił rzut zza łuku, a Ostrogi uległy rywalom 116:117.
- Słabo wykonywaliśmy rzuty wolne - dodał opiekun mistrzów. Faktycznie - jego zespół umieścił w koszu tylko 13 na 27 oddanych prób tego typu. Summa summarum, na nic zdało się 25 oczek (7/13 za 3) Greena czy 23 punkty i 16 zbiórek Duncana. Manu w regularnym czasie grał dobrze, zdobył w sumie 21 oczek, 8 zebranych piłek i 8 asyst, lecz później spisywał się o wiele gorzej. - Twardo walczyliśmy. W końcówce popełniliśmy kilka niepotrzebnych błędów - mówił Danny Green.
Niedźwiadki do 21. triumfu w rozgrywkach, a szóstego z rzędu poprowadził Gasol. Młodszy z braci zaaplikował rywalom 26 punktów. W środę genialnie spisywał się też Zach Randolph, który skompletował 21 oczek i 21 zebranych piłek. 18 punktów z ławki dorzucił weteran, Vince Carter.
Los Angeles Clippers ograli Indiana Pacers, ale losy meczu niespodziewanie ważyły się do ostatnich sekund. Zespół z Hollywood triumfował ostatecznie 102:100, a nie do zatrzymania okazał się podkoszowy duet Blake Griffin - DeAndre Jordan. Ten pierwszy uzbierał 31 punktów, 16 zbiórek i 5 asyst, a Jordan dorzucił 15 oczek i zebrał z tablic aż 23 piłki! Nie zawiódł też Chris Paul, który zdobył 20 punktów, trafił połowę rzutów, miał 6 zbiórek, 9 kluczowych asyst i ukradł 5 piłek przy zaledwie jednej stracie.
Clippers z bilansem 18-7 plasują się na 5. lokacie w swojej konferencji. Przed nimi są Portland Trail Blazers (20-6), którzy w środę ograli Milwaukee Bucks. Trzecie miejsce zajmują z kolei Houston Rockets (19-5).
Ciekawie było również w Kolorado, gdzie Rakiety po dogrywce pokonały Denver Nuggets, a spektakularną trójką doprowadził do niej Arron Afflalo. Klasą dla samego siebie był James Harden. Brodacz co prawda trafił tylko 1 rzut zza łuku na 7 oddanych, ale w sumie wywalczył 41 punktów i 10 asyst.
Wyniki:
Charlotte Hornets - Phoenix Suns 106:111 (31:27, 30:27, 26:29, 19:28)
(Jefferson 28, Walker 27, Neal 13 - Thomas 23, Dragic 20, Green 16)
Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 98:127 (34:26, 26:39, 15:30, 23:32)
(James 21, Waiters 21, Love 13 - Mack 24, Horford 20, Scott 15)
Boston Celtics - Orlando Magic 109:92 (29:28, 27:25, 22:20, 31:19)
(Bass 18, Green 16, Sullinger 16, Olynyk 15 - Vucevic 18, Harris 17, Fournier 13, Frye 13)
Detroit Pistons - Dallas Mavericks 106:117 (30:32, 21:21, 22:30, 33:34)
(Drummond 19, Caldwell-Pope 14, Jennings 13, Jerebko 13 - Parsons 32, Ellis 25, Nowitzki 18)
Miami Heat - Utah Jazz 87:105 (16:33, 25:22, 18:22, 28:28)
(Wade 42, Chalmers 11 - Hayward 29, Kanter 18, Burks 12)
Toronto Raptors - Brooklyn Nets 105:89 (22:30, 31:22, 23:21, 29:16)
(Lowry 20, Valanciunas 16, Johnson 13, Patterson 13, Vasquez 13 - Plumlee 23, Johnson 17, Teletovic 14)
San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 116:117 po trzech dogrywkach (19:34, 26:18, 23:21, 24:19, d1. 10:10, d2. 9:9, d3. 5:6)
(Green 25, Duncan 23, Ginobili 21 - Gasol 26, Randolph 21, Carter 18)
Portland Trail Blazers - Milwaukee Bucks 104:97 (18:25, 25:16, 25:29, 36:27)
(Lillard 29, Aldridge 23, Robinson 15 - Knight 24, Middleton 17, Mayo 12)
Los Angeles Clippers - Indiana Pacers 102:100 (30:27, 22:24, 26:21, 24:28)
(Griffin 31, Paul 20, Redick 16 - West 17, Miles 17, Allen 12, Stuckey 12,Watson 12)
Denver Nuggets - Houston Rockets 111:115 po dogrywce (29:25, 31:30, 18:20, 21:24, d1. 12:16)
(Chandler 23, Afflalo 22, Gallinari 16 - Harden 41, Howard 24, Motiejunas 18)