W ostatnim meczu przed własną publicznością w Puchrze Europy, Stelmet Zielona Góra pokonał zespół Pinaru Karsiyaka 71:69. Zwycięstwo nie jest jednak dla biało-zielonych ważne w kontekście awansu do kolejnej fazy EuroCup, bowiem już przed środowym meczem wicemistrzowie Polski nie mieli szans na grę w drugiej rundzie rozgrywek. - Wiadomo, że w Pucharze Europy nie patrzymy już na tabele, gramy tylko dla siebie i chcemy z każdego meczu wyciągnąć jakąś naukę. Przeciwko Pinarowi nieźle broniliśmy, a turecka drużyna nie jest zła, więc zwycięstwo naprawdę cieszy - ocenił Łukasz Koszarek.
[ad=rectangle]
Podopieczni Saso Filipovskiego w pewnym momencie zbudowali już dwucyfrową przewagę, lecz turecki zespół odrobił straty, a nawet wyszedł na prowadzenie. - Mieliśmy trochę problemów ze sforsowaniem obrony strefowej i to był nasz główny problem. Całkowicie wypadliśmy z rytmu, ale cieszy to, że mimo problemów nadal twardo graliśmy. Zwycięstwo nie przyszło łatwo - dodał rozgrywający zielonogórskiej ekipy.
Ostatnie chwile były meczu bardzo emocjonujące. Wynik spotkania ustalił Quinton Hosley, który po przechwycie zdobył dla swojej drużyny kluczowe dwa punkty. - Tak jak to jest w końcówkach - czasem pomoże szczęście. W ostatniej akcji zagraliśmy dobrze w obronie i koniec końców udało nam się wygrać - zakończył Koszarek.