Zwycięstwo w spotkaniu ze Śląskiem koszykarze Rosy zapewnili sobie w trzeciej i czwartej kwarcie, w których świetnie spisali się w defensywie. W ciągu tych dwudziestu minut pozwolili zdobyć rywalom zaledwie 27 punktów. Sami uzbierali ich 43, stawiając kropkę nad "i".
- Generalnie zagraliśmy dobrze całą drugą połowę. Wiedzieliśmy, że nie możemy dać sobie narzucić rytmu gry wrocławian, bo mieli kilka takich meczów, w których przegrywali na początku czwartej kwarty sporą różnicą, ale wygrywali spotkania - podkreślił Marek Łukomski. Wraz z Wojciechem Kamińskim świetnie przygotowali podopiecznych do piątkowego starcia.
[ad=rectangle]
Ta wygrana była szóstą w wykonaniu radomian w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. - Staraliśmy się zachować koncentrację, grać swoje, no i skończyło się prawie plus dwadzieścia - zaznaczył drugi trener. Obecnie Rosa zajmuje czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem czternastu punktów.
Przede wszystkim w pierwszej kwarcie gospodarze imponowali skutecznością w rzutach z dystansu. - Byliśmy u siebie w hali, więc plan był taki, aby czuć się pewnie w tych rzutach, brać te szanse, które na pewno będą. Tak też się stało, trafialiśmy i to przyniosło skutek - cieszył się szkoleniowiec.
Bardzo kiepsko zaprezentowali się na Mazowszu Roderick Trice i Denis Ikovlev, jedni z najważniejszych zawodników w rotacji Emila Rajkovicia. Dobrze bronił przeciwko nim chwalony przez Łukomskiego Michał Sokołowski. - Miał zadanie bojowe, wywiązał się z niego i możemy cieszyć się ze zwycięstwa. Znowu straciliśmy mało punktów, wygraliśmy 84:65 i to się liczy - zakończył trener.