Dwa poprzednie pojedynki, z Zagłębiem Sosnowiec i SKK Siedlce, ACK UTH Rosa wygrała pewnie. Wydawało się więc, iż z mającym taki sam bilans GKS-em Tychy sobie poradzi, tym bardziej, że grała przed własną publicznością. Tego celu jednak nie zrealizowała, przegrywając w sobotni wieczór 71:76.
Po raz kolejny jednym z najjaśniejszych punktów radomskiej drużyny był Łukasz Bonarek. "Otarł się" o double-double, zapisując na swoim koncie 12 "oczek" i 8 zbiórek. Po ostatniej syrenie nie mógł odżałować niewykorzystanej okazji na odniesienie trzeciego zwycięstwa z rzędu. - Byliśmy dobrze nastawieni do tego meczu po dwóch ostatnich wygranych i wiedzieliśmy, że ten rywal jest w naszym zasięgu. Niestety, przegraliśmy mecz, który powinniśmy wygrać - przyznał.
[ad=rectangle]
Gospodarze kapitalnie rozpoczęli zawody, wygrywając pierwszą kwartę aż 23:9. - To prawda, mieliśmy świetny początek meczu, chyba nikt aż takiej przewagi się nie spodziewał, ale to zasługa dobrej obrony, naciskaliśmy od początku i przeciwnik nie miał nic do powiedzenia - podkreślił 21-latek.
Skuteczna defensywa przełożyła się na postawę w ofensywie. - Dobrze też napędzaliśmy atak, graliśmy szybką koszykówkę, "pchaliśmy" piłkę do szybkiego ataku. Niestety, chyba zbyt pewnie się poczuliśmy i daliśmy poczuć drużynie z Tych, że może wrócić do meczu - zaznaczył skrzydłowy.
Dla zawodnika rezerw Rosy jednym z kluczowych momentów były dwa bardzo ważne zagrania najlepszego strzelca sobotniego meczu, Piotra Hałasa, autora 23 punktów. - Rzucił dwie "trójki" i od tego momentu nasza gra już nie była tak dominująca, z minuty na minutę GKS odrabiał straty, a my nie potrafiliśmy temu zapobiec - zdał sobie sprawę.
Podopieczni Karola Gutkowskiego byli o wiele gorzej dysponowani w rzutach z dystansu niż w poprzednim spotkaniu we własnej hali, z Zagłębiem, gdy ten element okazał się jednym z kluczy do zwycięstwa. Tym razem trafili zaledwie 8 na 25 prób. - Myślę że brak dobrej skuteczności z dystansu nie był aż tak dużym czynnikiem wpływającym na naszą grę. Oczywiście jak wpada, to gra się łatwiej, ale tak jak na początku meczu agresywnie broniliśmy, tak później już tej obrony nie było, nie wywieraliśmy dużej presji, co spowodowało, że goście mieli więcej otwartych rzutów i łatwiej penetrowali pod kosz - zwrócił uwagę Bonarek.