W piątkowy wieczór zawodnicy radomskiej drużyny kapitalnie spisali się w defensywie, pozwalając zdobyć rywalowi zaledwie 50 punktów przez 40 minut gry. Piorunująca w wykonaniu Rosy była zwłaszcza trzecia kwarta, w której Wikana Start zdołał rzucić gospodarzom 10 "oczek". To przesądziło o losach spotkania.
[ad=rectangle]
Zadowolony z postawy podopiecznych, czemu zresztą trudno się dziwić, był Wojciech Kamiński. - Gratuluję moim zawodnikom postawy szczególnie w obronie. Myślę, że Michał (Sokołowski-przyp. P.D.) z Kubą Zalewskim, zresztą jak cała drużyna, wykonali kawał dobrej roboty w defensywie. Wyłączyli z gry Bryona Allena - podkreślił szkoleniowiec. Lider lubelskiego zespołu, a zarazem jeden z najlepszych strzelców Tauron Basket Ligi, zapisał na swoim koncie tylko 3 punkty przez nieco ponad 32,5 minuty spędzone na parkiecie.
Pomimo tak wysokiego zwycięstwa (75:50), trener Rosy nie ukrywał, iż po załamaniu się gry w decydujących momentach poniedziałkowego starcia z PGE Turowem, pojawiła się niepewność co do psychicznego nastawienia zawodników do pojedynku z beniaminkiem. - Gratuluję dobrego rozpoczęcia rozgrywek drużynie Startu Lublin. Baliśmy się bardzo tego spotkania. Chcieliśmy, po tej nieudanej czwartej kwarcie w Zgorzelcu, odzyskać dobry rytm i chyba było widać trochę nerwowości w naszych zagraniach - przyznał "Kamyk".
W piątkowy wieczór radomska ekipa straciła najmniej punktów spośród wszystkich klubów, które rozegrały swoje mecze w dotychczasowych sześciu kolejkach. - Jeszcze raz chciałbym podkreślić i pogratulować drużynie tej obrony, bo biliśmy się, walczyliśmy, to było widać, a atak przyszedł później - zaznaczył Kamiński.