Jedyny rasowy center w składzie Jeziora Tarnobrzeg poza słabym występem z MKS Dąbrowa Górnicza udowadnia, że zakontraktowanie go było dobrym krokiem. Zastąpił w składzie Melsahna Basabe, który z wielu przyczyn nie był w stanie pokazać pełni swoich możliwości. Można śmiało powiedzieć, że mierzący 207 cm Amerykanin lepiej pasuje do drużyny, niż jego młodszy poprzednik, który z przymusu musiał walczyć jako środkowy. - Naprawdę jestem bardzo zadowolony, że wybrałem tę ligę. Lubię tu grać, rywalizacja jest bardzo wymagająca i nieustępliwa. Jedyne co mnie boli to fakt, że nie mamy na koncie żadnej wygranej... To sprawia, że nie jestem zadowolony z dotychczasowych gier - analizuje Craig Williams.
[ad=rectangle]
Grający w poprzednim sezonie w drugiej lidze cypryjskiej koszykarz pokazuje, że jest zawodnikiem ciekawym, który nie boi się podkoszowej walki. Świetnie spisał się zwłaszcza w Lublinie, gdzie praktycznie sam starał się trzymać w grze Jeziorowców. - Moja postawa może być na pewno jeszcze lepsza, stać mnie na to. Muszę uczynić więcej, by wszystko poszło wreszcie w dobrym kierunku - nie ukrywa Amerykanin.
Trenera Zbigniewa Pyszniaka znacznie bardziej niż same porażki powinien martwić styl gry, jaki prezentują jego podopieczni. Fatalna dyspozycja w defensywie przekreśla jakiekolwiek szanse walki o wygraną. - Każdy to powie, że to nasz największy problem. Do tej pory nie byliśmy w stanie zatrzymać żadnego gracza... To jest przyczyna tych wszystkich porażek. Mamy wąską rotację, gramy w siedmiu. Uważam jednak, że stać nas na osiąganie dobrych wyników, bo każdy ma spore rezerwy, zwłaszcza w grze obronnej - wyjaśnia center Jeziorowców.
We Wrocławiu wreszcie szansę dostał Dawid Morawiec. Być może młody reprezentant Polski wreszcie na stałe pojawi się w rotacji tarnobrzeżan i sprawi, że zespół będzie miał większe możliwości kadrowe. Nie da się ukryć, że pięć porażek daje do myślenia i szukania nowych rozwiązań. - Jeśli chodzi o atmosferę, to są lepsze i gorsze dni. Jesteśmy jednak profesjonalistami i musimy tak podchodzić do naszych obowiązków. Nie można się przejmować, bo to jest nasza praca i musimy za każdym razem robić wszystko, żeby wygrać i dobrze spełnić swoje zadanie - przyznaje Williams.
Kolejne starcia będą jednak dla Jeziora bardzo wymagające. Już w sobotę gracze Zbigniewa Pyszniaka zmierzą się z AZS Koszalin. - Nie wiem wiele o tej drużynie. Nie znam osobiście ani jednego zawodnika, który tam gra. Wierzę, że wreszcie będziemy w stanie wyjść i pokazać się dobrze zwłaszcza w obronie - mówi z nadzieją jeden z liderów ekipy z Podkarpacia.
Dokładnie rok temu Jeziorowcy także nie mieli na swoim koncie żadnej wygranej i potyczka z Akademikami okazała się dla nich przełamaniem. Wtedy jednak koszalinianie byli inną, zdecydowanie słabszą drużyną. - Potrzebny jest jeden dobry mecz. Musimy w to wierzyć i ciągle myśleć pozytywnie - kończy Craig Williams.