Nie do końca jest tak, jak być powinno - wywiad z Mateuszem Bartoszem, środkowym Polfarmexu Kutno

- Może nadal nie jesteśmy tak poukładanym zespołem, jak chcieliby nasi trenerzy oraz my sami, ale progres jest - mówi Mateusz Bartosz, gracz Polfarmexu Kutno, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem ligi.

Michał Fałkowski: Minęło już kilka tygodni od naszej ostatniej konwersacji. Rozmawialiśmy gdy zaczął się okres przygotowawczy. Jak ocenisz sytuację w obozie Polfarmexu Kutno?

Mateusz Bartosz: Koszykarsko na pewno jest lepiej, niż wtedy, gdy zaczynaliśmy przygotowania. Przepracowaliśmy solidnie te kilka tygodni i teraz powoli zaczynamy myśleć o lidze.
[ad=rectangle]
Rozpoczęliście przygotowania od wysokiego "C". Dwa turnieje, sześć meczów, pięć porażek. 

-  Rzeczywiście mieliśmy mocne uderzenie. Myślę jednak, że obecnie gramy lepszą koszykówkę. Może nadal nie jesteśmy tak poukładanym zespołem, jak chcieliby nasi trenerzy oraz my sami, ale progres jest. Wiemy, czego sztab szkoleniowy od nas oczekuje, choć różnie na razie jest z egzekwowaniem założeń na parkiecie. To jednak musi przyjść z czasem, a po wynikach, chociażby podczas Turnieju o Różę Kutna, widać, że nie do końca jest tak, jak być powinno.

Czego wam brakuje?

- Przede wszystkim na pewno nie jesteśmy na tyle zgranym zespołem, by już teraz móc mierzyć się z tymi lepszymi firmami Tauron Basket Ligi. Z poprzedniego sezonu zostało nas tylko czterech chłopaków, doszło kilku nowych i rozpoczął się proces zgrywania. To musi jednak jeszcze potrwać, bo przecież dopiero trzy tygodnie temu dołączyli do nas Michał i Patryk (Michal Batka i Patrik Auda - przyp. M.F.), a i teraz doszedł do nas nowy gracz, Kevin Johnson. Jego wdrożenie w zespół też potrwa.

Na ligę zdążycie to wszystko posklejać? Nie wydaje mi się, bo do startu zostały raptem dwa tygodnie.

- Nie mamy innego wyjścia. Postaramy się pozapinać wszystko może nie na ostatni, ale na przedostatni guzik, ale na tyle skutecznie, żeby jednak w meczu z Rosą Radom zaprezentować się ze zdecydowanie lepszej strony, niż prezentuje się obecnie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z siły rywala, ale postaramy się być maksymalnie gotowi.

Mateusz Bartosz w meczu z Asseco
Mateusz Bartosz w meczu z Asseco

Gracie falami i macie problemy z koncentracją. Po przerwie, tylko w trzeciej kwarcie, Anwil rzucił wam 31 punktów, a Asseco - 26.

- Tak, szkoda tych trzecich kwart w obu meczach. Coś w tym jest, że po przerwie wychodzimy zdekoncentrowani. Nie wiem czy, zwłaszcza w meczu z Anwilem, bo przecież w pierwszej połowie prowadziliśmy, myśleliśmy już, że mecz się wygra sam? Na pewno mamy z tym trochę problemów.

Brakuje wam też trochę cierpliwości w grze?

- Być może tak to wyglądało podczas turnieju, choć fakt faktem - gdy zespoły Anwilu czy Asseco grały spokojnie, budowały długie akcje, my chcieliśmy jak najszybciej odrobić straty. Czasem zbyt pochopnie.

[b]

Ot, typowe up and down charakterystyczne dla okresu przygotowawczego?[/b]

- Tak mi się wydaje. Przecież w meczu z Anwilem, mimo, że straciliśmy aż 31 punktów w trzeciej kwarcie, to jednak w czwartej doszliśmy ich na tylko jeden punkt. Jedna akcja lepsza więcej i być może dzisiaj rozmawialibyśmy w innym tonie.

Czyli kibice nie muszą obawiać o waszą formę?

- Nie wydaje mi się. Powoli, ale idziemy do przodu.

To czemu sprawiasz wrażenie jakbyś się martwił?

- Wiadomo, dla ludzi, którzy mają ambicje, zawsze mogłoby być lepiej, skuteczniej, szybciej, mocniej... Gdyby spojrzeć na bilans sparingów, to jednak jest ujemny.

Nie da się ukryć, jest 2-7. Ale z drugiej strony, czy te sparingi są w jakimkolwiek stopniu miarodajne?

- Zależy od przeciwnika. Jeśli grasz z zespołem, który przyjechał poćwiczyć sobie taktykę, a trener mocno rotuje składem, niekoniecznie korzystając z najlepszych graczy, to wówczas na pewno nie do końca. Ale jeśli przyjeżdża zespół, w którym są zawodnicy walczący jeszcze o miejsce w składzie, jest większa wola walki i ambicja, to wtedy tak. Na pewno jednak te mecze budują atmosferę w szatni, dlatego zanim liga ruszy, mamy jeszcze w terminarzu mecze kontrolne, które postaramy się wygrać.

Źródło artykułu: