LaVar Ball, znany ze swojej charyzmy i jako ojciec trzech synów grających w koszykówkę – Lonzo, LaMelo i LiAngelo - otworzył się na temat swojej walki z cukrzycą.
W rozmowie z SLAM, na którą powołuje się "DailyMail Sport", przyznał, że początkowo infekcja stopy rozprzestrzeniła się przez jego krew z powodu zaniedbania choroby.
- Najpierw odcięli mi kilka palców. Potem stopę. Następnie powiedzieli: Musimy amputować prawie pod kolanem podczas kolejnej operacji. Trzy operacje. Były też transfuzje krwi. Nie jedna, nie dwie, nie trzy, cztery różne razy - wyznał Ball. - Te wszystkie operacje i transfuzje sprawiły, że zacząłem się zastanawiać, czy warto przez to przechodzić. Pomyślałem: Człowieku, po prostu mnie zabijcie i pozwólcie mi odejść.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
LaVar, który w przeszłości zasłynął z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi, przyznał, że to jego synowie pomogli mu przetrwać najtrudniejsze chwile.
- Jestem wielkim Ballerem. Trudno mnie zabić - napisał. - Ale muszę przyznać, że moi chłopcy podtrzymywali mnie na duchu. Mówili: Tato, jesteś najtwardszym facetem, jakiego znamy. To sprawiło, że kontynuowałem walkę.
Po operacjach Ball zrozumiał, jak ważne jest nie marnowanie czasu na użalanie się nad sobą. - OK, nie mam stopy, ale mój mózg wciąż tu jest - stwierdził. Teraz apeluje do innych o zwracanie uwagi na zdrowie i regularne badania. Idźcie na badania kontrolne - zachęca. - To wszystko mogło być uniknięte.