Mateusz Zborowski: Panie trenerze koniec tegorocznej przygody z kadrą, ale chyba bardzo przyjemnej, bo wszystko to co sobie założyliście zakończyło się sukcesem koszykarskim, ale także stworzenie atmosfery, która do tej pory jest wyczuwalna.
Wojciech Kamiński: Dokładanie i myślę, że bardzo duża w tym zasługa trenera Mike'a Taylora, który zaraził nas wszystkich pozytywną energią. Ci zawodnicy, którzy przyjechali w tym roku na kadrę pokazali ogromny charakter i pokazali, że potrafią grać w koszykówkę. Możemy mówić, że nie było tych największych "gwiazd", ale ci, którzy ich zastąpili swoją szansę w pełni wykorzystali i to teraz właśnie nieobecni w tym roku mają spory ból głowy żeby znów w tej kadrze się znaleźć.
Można wyróżniać poszczególne nazwiska, ale chyba na największe pochwały należą się za stworzenie monolitu, który był drużyną na parkiecie i poza nim. To było waszym głównym celem od samego początku?
- Myślę, że tak. Drużynę i atmosferę buduje się nie tylko na parkiecie. Mike Taylor bardzo profesjonalnie podszedł do wszystkich aspektów i swoim entuzjazmem zaraził nas wszystkich, co było zresztą widać.
[ad=rectangle]
Co może pan wyróżnić okiem trenerskim na plus w zakończonych eliminacjach?
- Ciężko coś wyróżnić. Zagraliśmy sześć meczów i na pewno dużym sukcesem są dwa zwycięstwa odniesione nad reprezentacją Niemiec. Szczególnie wyjątkowa była ta wygrana w Bonn. Należy się cieszyć z każdego zwycięstwa, które wywalczyliśmy ciężką pracą i charakterem, co było widoczne na parkiecie.
Będzie brakowało tego amerykańskiego entuzjazmu trenera Taylora w pracy klubowej?
- Nie myślę, że nie. Muszę tylko wypocząć (śmiech). Wszyscy już byliśmy bardzo zmęczeni, a po ostatnim meczu jak już spadło ciśnienie zdaliśmy sobie sprawę, że trzeba wracać do codzienności związanej z pracą w swoich klubach. Myślę, że na pewno część tego entuzjazmu, który Mike w nas wpoił zostanie nadal z nami.
Wróćmy do obowiązków klubowych. Nowy sezon, nowe rozdanie i chyba coraz większe oczekiwania wobec Rosy Radom?
- Oczekiwania się nie zmieniły. My chcielibyśmy znów zakończyć sezon w pierwszej szóstce. Na pewno ostatni sezon pobudził nasze apetyty i ponowny awans do najlepszej czwórki tego sezonu byłby sukcesem, ale musimy patrzeć realnie. Wiele ekip zbudowało naprawdę ciekawe składy: Śląsk, Koszalin, Czarni czy Toruń czyli te ekipy, które w zeszłym roku nie biły się o najwyższe cele. Trzeba się spodziewać wyrównanej walki. Wiadomo, ze każdy może wygrać z każdym, a Turów i Stelmet mają największy potencjał ludzki i ich możliwości są większe, ale myślę, że pozostałe drużyny są na tyle ciekawie zbudowane, że może się dużo wydarzyć.
Sięgnął pan po sprawdzonych zawodników na polskim rynku jak Gibson, Turek czy Sokołowski. Chyba trzeba sobie powiedzieć, że to będą bardzo wartościowe uzupełnienia składu Rosy.
- Można było szukać nowych zawodników i liczyć na to, że się sprawdzą, albo postawić na zawodników sprawdzonych w polskich realiach i tak właśnie zrobiliśmy. Mamy taki budżet, w którym musimy odpowiednio zbilansować nasz skład. Mam nadzieję, że nie tylko wymienieni zawodnicy, ale również Robert Witka, Łukasz Majewski czy także Kim Adams i Uros Mirković na pewno będą naszymi ważnymi zawodnikami, a młodzi Damian Jeszke czy Daniel Szymkiewicz będą wnosić sporo świeżości. Mamy połączenie weteranów z młodzieżą, która jest głodna gry i myślę, że to przyniesie efekt.
Dużo grania w tym sezonie. 16 ekip w tym pięć zupełnie nowych.
- W tym sezonie wychodzi na to, że rozegramy jednak dwa mecze mniej przed play-offami niż w roku ubiegłym, ale na pewno trochę grania będzie.
Jakie są takie pierwsze założenia po powrocie do klubu. Wiadomo, że koszykarze mają jeszcze dużo w nogach po okresie przygotowawczym.
- Ja zawsze powtarzam, że w każdym meczu będziemy walczyli o zwycięstwo. Nie chce sobie stawiać, ani celu minimum, ani maksimum. Przez 40 minut każdego meczu chcemy bić się o wygraną.
Na koniec chciałbym jeszcze zapytać czy jest jakiś konflikt na linii trener Kamiński - Jakub Dłoniak?
- Z mojej strony nie, ale chyba ze strony Kuby tak. Ja do Kuby absolutnie nic nie miałem zresztą powtarzałem to wiele razy, że bez jego gry nie byłoby nas w zeszłym sezonie tak gdzie byliśmy. Kuba nie chciał pracować ze mną i nic na to nie poradzę. Jak ktoś chce się gniewać czy obrażać to ja już na to wpływu nie mam.