Kilka dni temu Chase Simon, amerykański skrzydłowy został zatrudniony przez Anwil Włocławek. Zanim jednak kontrakt między obiema stronami wejdzie w życie, zawodnik przejdzie dwutygodniowe testy. To furtka klubu z Kujaw w razie, gdyby koszykarz przyjechał do Polski nieprzygotowany lub gdyby widoczne były w jego grze ślady kontuzji.
[ad=rectangle]
Zeszłego lata Simon związał się ze Stabillem Jezioro Tarnobrzeg i początkowo wydawało się, że jego transfer może być strzałem w dziesiątkę. Po dwóch meczach jednak zawodnik "zaciął się", a odpowiedź na pytanie "Dlaczego?" uzyskano, gdy zawodnik zgłosił, że nie jest w stanie zagrać w pucharowym starciu z Polpharmą.
- Simon odmówił gry przed samym meczem. W niedzielę nic go nie bolało, rano i w południe w poniedziałek nic go nie bolało, ale przed meczem nagle zgłosił jakąś kontuzję. Tak nie może być. Musimy się zastanowić, co dalej z nim. Chyba czas mu podziękować... - zastanawiał się wówczas prezes klubu, Zbigniew Pyszniak.
Sam zawodnik szybko wytłumaczył swoje zachowanie i okazało się, że cierpi na niezbyt komfortową dolegliwość. - Mam przepuklinę i to jest powód, dla którego nie mogę występować na parkiecie. To nie jest jakaś strasznie poważna kontuzja, ale niestety muszę przejść zabieg, jeśli chcę ponownie grać na wysokim poziomie. Z tym bólem nie da się grać na maksimum możliwości. On jest bardzo uciążliwy - podkreślał Amerykanin.
O ile więc w klubie z Tarnobrzegu uznano, że to zawodnik odmówił wyjścia na parkiet w Starogardzie Gdańskim, o tyle sam zainteresowany przedstawiał zupełnie inną wersję wydarzeń. - Nie odmówiłem gry. Po prostu zostałem zapytany przez trenera, jak w skali od 1 do 10 oceniłbym swój ból w pachwinie. Odpowiedziałem mu, że 8 i on doszedł do wniosku, że nie wypuści mnie na parkiet, bo jest duże ryzyko głębszej kontuzji - mówił Simon, dodając że chciałby kontynuować przygodę ze Stabillem Jezioro, ale najpierw musi się wyleczyć. Amerykanin prosił swojego pracodawcę o pozwolenie wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, by w swoim kraju mógł poddać się operacji.
Włodarze Jeziora początkowo nie chcieli puścić zawodnika do domu, tłumacząc, że zabiegowi może poddać się w Polsce, a najlepiej - może zrobić to po sezonie. Oczywiście spotkało się to z kontrą ze strony gracza. Summa summarum więc obie strony rozstały się w połowie listopada, po zaledwie czterech meczach rozegranych przez zawodnika.
Simon wrócił więc do USA i natychmiast położył się na stół operacyjny. W połowie grudnia znów rozmawiał z naszym portalem. - Poddałem się operacji i przechodzę rehabilitację. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby dojść do pełnej dyspozycji. Nie mogłem grać z racji przepukliny. Potrzebowałem operacji, a działacze tego nie rozumieli. Oni uważali, że z moim zdrowiem jest wszystko w porządku. Ich zdaniem symulowałem kontuzję, tak aby nie grać, a zarabiać pieniądze, ale to nie jest prawda! Opuściłem drużynę, ponieważ działacze rozwiązali ze mną kontrakt. Nie chcieli zgodzić się na operację, a ona była konieczna. Zresztą trochę do dziwne, bo w kontrakcie miałem zapisaną możliwość przeprowadzenia zabiegu, ale stało się jak wszyscy wiemy - tłumaczył wówczas Simon.
Ostatecznie Amerykanin wrócił do zdrowia i w nowym roku rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy. W pewnym momencie wydawało się, że trafi ponownie do którejś z lig, w których już grał w swoim karierze: greckiej lub litewskiej. W międzyczasie rozważał skierowanie sprawy do BAT przeciwko klubowi z Polski za niewywiązanie się z zapisów umowy.
Takie działanie przestraszyło nieco klub z Tarnobrzegu, który... uznał, że spróbuje ściągnąć gracza z powrotem do siebie (Co ciekawe, taka możliwość istniała już na przełomie grudnia i stycznia, gdy zawodnik kończył rehabilitację, ale wówczas trener Dariusz Szczubiał uznał, że ściągnie innych graczy: Kevina Goffney'a i Reggiego Hamiltona).
- Tamta sprawa jest już wyjaśniona. Menedżer zawodnika dostał propozycję, by zawodnik do nas wrócił. Widzimy go w składzie na nowy sezon. On właściwie ciągle jest naszym zawodnikiem, bo nic za niego nie płaciliśmy - przyznawał prezes Zbigniew Pyszniak.
Ostatecznie Simon do klubu z Podkarpacia nie trafił i nie trafi w najbliższym czasie. Co ciekawe, nie chce już więcej wspominać tamtego okresu ze swojej kariery i zabierać głosu na temat czteromeczowej przygody z Jeziorem. Wkrótce zjawi się we Włocławku i rozpocznie treningi pod okiem trenera Mariusza Niedbalskiego. Ten jest pełen optymizmu w stosunku do zawodnika, aczkolwiek przyznaje, że wszystko zależy od tego, w jakim stopniu Amerykanin przyjedzie przygotowany do sezonu. Trzeba pamiętać, że w koszykówkę nie grał od listopada.
- Nie wnikam w to, jak było w Tarnobrzegu. Dwie strony mówią co innego, ale nie ma sensu już do tego wracać. Ubezpieczyliśmy się try-outem. Chase doskonale wie o tym, że ma trenować przed okresem przygotowawczym tak, aby w pierwszym dniu przygotowań do nowego sezonu stawić się w formie. Nie toleruję sytuacji, w której gracz przyjeżdża na zgrupowanie przed sezonem i ma kilkanaście kilogramów nadwagi. On ma być gotowy w momencie, w którym stawia się na pierwszym treningu. Jeśli przyjedzie nieprzygotowany, to wyjedzie nieprzygotowany - tłumaczy Niedbalski.
- Mimo wszystko jednak wierzę, że da sobie radę i zaprezentuje się z dobrej strony. Obserwowałem go bardzo długo i twierdzę, że ma wielkie umiejętności gry w ataku. Na pewno byłby dla nas ważnym zawodnikiem. Nominalnie jest trójką, ale może grać również na dwójce i mam nadzieję, że będziemy mogli na niego liczyć. Warunek jest jeden - jak przyjedzie do Włocławka, musi być zdolny do rywalizacji na treningach - mówi trener Anwilu.
Włocławianie rozpoczynają treningi 18 sierpnia.
POWODZENIA .