Mateusz Zborowski: Tomek za wami już kilka dni zgrupowania w Wałbrzychu. Wszyscy jak jeden mąż przyznają, że treningi są ciężkie, ale bardzo dobre.
Tomasz Gielo: Tak dokładnie. Na pewno nie jest lekko, ale nie powinno być. To jest reprezentacja Polski, każdy chce się pokazać. Trener też musi wdrożyć jak najwięcej informacji, a wiadomo, że tego czasu nie ma za wiele. Wydaje mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Trener jest bardzo otwarty na rozmowy indywidualne jeśli ktoś chce o coś podpytać w kwestii zagrywki czy jakiegoś elementu, to trener Taylor zawsze przerwie trening i wytłumaczy. Wszystko jest naprawdę świetnie poukładane i skoordynowane z resztą asystentów. Jest ciężko, ale jak najbardziej fajnie.
Widać, że dla trenera Taylora ważna jest chemia w zespole i ponad wszelkie indywidualności stawia drużynę?
- Zdecydowanie. Mieliśmy pierwszy meeting, gdzie trener wyznaczył nam drużynowe cele - jak powinniśmy wyglądać i jak się zachowywać. Te kilka wskazówek, które dostaliśmy od coacha bardzo nam pomogły. Nie wiadomo jaki będzie finalny skład kadry, więc każdy chce się pokazać. Wszyscy pracują ciężko na treningach i dają z siebie wszystko, ale jednocześnie tworzymy grupę, w której każdy każdemu pomaga. Jest rywalizacja, ale też wspólna motywacja do jeszcze lepszej pracy.
[ad=rectangle]
Dla ciebie praca z amerykańskimi trenerami to żadna nowość. Występujesz na co dzień w NCAA, ale powiedz czy u trenera Taylora można nauczyć się czegoś, czego jeszcze w swojej karierze nie próbowałeś?
- Zdecydowanie. Wydaje mi się, że u każdego trenera jest kilka elementów, których można się nauczyć. U trenera Taylora filozofia gry jest nieco podobna do tych, które mam na co dzień w Liberty. Oczywiście nazewnictwo jest inne, ale wydaje mi się, że łatwo mi jest zaaklimatyzować się w tym systemie gry, który trener nam nakreślił. A jako osoba to myślę, że Mike Taylor jest wspaniałą postacią, która może pomóc nam rozwinąć koszykówkę w Polsce. Jest bardzo otwarty i chętny do współpracy. Pomagał Marcinowi Gortatowi w jego campach, więc wydaje mi się, że to jest naprawdę coś pozytywnego, że mamy trenera z takiej półki, że może nam pomóc popchnąć koszykówkę do przodu.
Wspomniałeś o tym, że trener Taylor jest bardzo otwartym człowiekiem, ale na pierwszy rzut oka wyczuć można bardzo pozytywną energię?
- Jest to osoba bardzo pozytywna. Chce żeby to wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Ważna jest dla niego sfera psychiczna. Nie ma mowy o zajeżdżaniu zawodników - potrafi wszystko na spokojnie wytłumaczyć. Mamy również treningi indywidualne, gdzie pracujemy nad własnymi umiejętnościami i techniką, gdzie trener potrafi wychwycić najmniejsze detale i poprawić naszą grę.
W zeszłym roku odpadłeś z tej finałowej kadry przed samym EuroBasketem. W tym roku konkurencja jest trochę mniejsza, ale też trzeba przyznać, że ty jako zawodnik dorosłeś i zrobiłeś kolejny krok do przodu.
- Tak, czuję się gotowy, żeby walczyć o swoje miejsce w drużynie. W zeszłym roku przyjeżdżając na kadrę nie do końca wiedziałem jak to będzie wyglądało, bo było to moje pierwsze zgrupowanie z kadrą seniorów. Odpadłem tuż przed mistrzostwami więc trochę mnie to zabolało, ale jednocześnie było motywacją do jeszcze cięższej pracy przez kolejny sezon. Wydaje mi się, że wzmocniłem się zarówno koszykarsko jak i fizycznie. Jestem silniejszym zawodnikiem i wydaje mi się, że jeśli będę ciężko pracował to trener będzie w stanie to docenić.
Trójka czy czwórka?
- No jak na razie na treningach jest to pomieszane, bo jeszcze nie wszyscy dotarli na zgrupowanie, ale docelowo trener Taylor widzi mnie jako trójkę w tym zespole, więc z takim zamiarem się zapatruję na grę w kadrze.
[b]
Z jednej strony na trójce jest Adam Waczyński czy Przemek Zamojski, ale z drugiej to już chyba czas, żeby chłopcy ze srebrnego rocznika zaczęli odgrywać duże role w kadrze narodowej?[/b]
- Tak. Jest jeszcze Przemek Karnowski, Michał Michalak i Mateusz Ponitka, którego akurat nie ma w Wałbrzychu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wraz z naszymi sukcesami młodzieżowymi oczekiwania co do nas poszły w górę. Teraz musimy tylko pracować ciężej niż inni. Ja się bardzo cieszę, że na mojej pozycji są tacy graczy jak Waczyński czy Zamojski, bo nie tylko mogę z nimi rywalizować, ale też uczyć się od nich, ale nie zamierzam się uchylać przed nikim. Jestem tutaj po to żeby walczyć o swoje miejsce.
Jak podsumujesz swoją grę w NCAA? Chyba nie żałujesz tego wyboru w kontekście ostatnich lat?
- Zdecydowanie niczego nie żałuję. Skończyłem właśnie trzeci rok studiów więc został mi ostatni rok. Jeżeli miałbym cofnąć się w czasie trzy lata wstecz, to podjąłbym dokładnie taką samą decyzję. Wydaje mi się, że wyjazd do Stanów był dla mnie najlepszą możliwą opcją w tamtym czasie. Uważam, że rozwinąłem się koszykarsko. Ten sezon był dla mnie pierwszym, który rozegrałem tylko na pozycji numer trzy. Przed sezonem trener postawił sprawę jasno, że może to być dla mnie ciężkie, ale on chce mi pomóc żebym w przyszłości miał odpowiednie umiejętności do gry na trójce. Wydaje mi się, że poprawiłem zarówno swój rzut jak i grę z piłką. Czas pokaże czy poprawiłem się na tyle żeby rywalizować z tymi najlepszymi w Polsce. Moim zdaniem tak, ale decyzja należy do trenera.
Chyba trzeba jasno powiedzieć kibicom, że nie ma co narzekać z powodu braku Marcina Gortata czy Macieja Lampe. Są inni, którzy ciężko pracują, są przygotowani na twardą walkę i dadzą z siebie wszystko, że drużyna awansowała na EuroBasket.
- Oczywiście. W porównaniu do zeszłego roku kiedy byłem na kadrze to brakuje kilku graczy - Marcina Gortata, Maćka Lampe, Michała Ignerskiego, Thomasa Kelatiego, Michała Chylińskiego czy Krzyśka Szubargi. Są to nazwiska, które można wymieniać i wymieniać. Ta kadra wygląda zupełnie inaczej, ale wydaje mi się, że jest coś w tej grupie chłopaków, w której się tu znaleźliśmy, co pozwoli bić się o EuroBasket i grać bardzo fajną koszykówkę. Wydaje mi się, że jeśli będziemy ciężko pracować i słuchać tego co ma do przekazania trener Taylor, to wszystko pójdzie w dobrym kierunku.