Na nieco cztery minuty przed końcem Los Angeles Clippers prowadzili nad Oklahomą City Thunder różnicą 13 punktów. Nikt nie spodziewał się, że w tym meczu coś jeszcze może się wydarzyć. Tym bardziej wtedy, gdy na 50 sekund przed końcową syreną goście wciąż mieli siedem punktów w zapasie. Skończyło się, jak wiemy, wielkimi kontrowersjami w końcówce, które zostały wywołane decyzjami sędziowskimi, a ostateczny triumf właśnie dzięki ich pomocy odnieśli Thunder.
Powtórki pokazują, że arbitrzy srogo się pomylili przyznając w ostatnich sekundach posiadanie gospodarzom, kiedy to piłka wyszła poza parkiet po kontakcie z Reggie Jacksonem. Trener Clippers, Doc Rivers, grzmiał po meczu, że jego zespół został obrabowany z triumfu. Chris Paul natomiast wziął całą winę na siebie.
[ad=rectangle]
- To przeze mnie. Wszystko to, co wydarzyło się w końcówce, to moja wina. Ja mam być liderem tej drużyny. Takie rzeczy nie mogą się zdarzać - mówił wyraźnie załamany play-maker.
Paul w trzeciej kwarcie zanotował trzy straty. W czwartej przez niemal pełne dwanaście minut unikał ich skutecznie, ale w kluczowym momencie piłkę z jego rąk wybił Russell Westbrook. Chwilę później podstawowy gracz Clippers faulował Westbrooka przy rzucie za trzy. Perfekcyjna egzekucja rzutów osobistych zadecydowała o ostatecznym zwycięstwie Grzmotów.
Szósty mecz tej serii odbędzie się w nocy z czwartku na piątek.
Patrzyli, patrzyli aż wypatrzyli... z daleka.