Wielkie widowisko przy Reymonta - zapowiedź piątego meczu finałowego Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice

W niedzielę rozegrane zostanie ostatnie spotkanie finału TBLK, które wyłoni złotego medalistę. Po dotychczasowych czterech potyczkach jest remis.

Tegoroczne zmagania o tytuł czempiona przyniosły mnóstwo emocji. Chyba nawet więcej niż się spodziewano. W przekroju całej edycji rozgrywek Biała Gwiazda wręcz dominowała na ekstraklasowych parkietach, podczas gdy CCC zanotowało kilka wpadek. Potem poziom się wyrównał. Mało tego, w miniony czwartek wiślaczki stoczyły prawdziwy bój o życie. Rywalkom brakowało bowiem zaledwie jednej wygranej do ostatecznej wiktorii i istniało duże prawdopodobieństwo, że zgarną pełną pulę przy swojej publiczności. Niemniej właśnie wtedy podopieczne Stefana Svitka zaprezentowały ogromny charakter. Zwyciężyły po nerwowej końcówce i dzięki temu aktualnie są bardziej pewne siebie.

Biorąc pod uwagę wcześniejsze występy trudno oczekiwać pięknej koszykówki. Obserwatorzy raczej zobaczą niezłomną walkę o każdą piłkę, a kluczową rolę przypuszczalnie odegrają detale.

Polkowiczanki muszą radzić sobie bez trenera Jacka Winnickiego, który został zwolniony w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. Jego następca, dotychczasowy asystent Krzysztof Szewczyk kiedy zaliczył debiut jako główny coach od razu pokonał krakowianki, lecz dzień później kapitulował. Pytanie czy zdoła tak ustawić team, by ten raz jeszcze pokusił się o korzystny rezultat? Oznaczałoby to zdobycie upragnionego trofeum.

Polkowiczanki spróbują wywrzeć na Wiśle jak największą presję
Polkowiczanki spróbują wywrzeć na Wiśle jak największą presję

Oczy dolnośląskich fanów będą skierowane na Belindę Snell. Gdy Australijka wstrzeli się w kosz przysparza małopolskiemu zespołowi sporych problemów. Dla niego za optymalne wyjście uchodzi przypisanie 33-latce tzw. "plastra", czyli zawodniczki non stop jej pilnującej. W ten sposób skuteczność znacznie spada. Jeżeli słowacki szkoleniowiec decydował się zastosować takie rozwiązanie, zwykle powierzał obowiązki Allie Quigley lub ostatnio Agnieszce Skobel. Należy sądzić, iż tym razem wcieli w życie podobny wariant.

Brzemię odpowiedzialności za ofensywę Pomarańczowych spoczywa też na barkach Janel McCarville. Amerykanka w początkowych tygodniach nie zachwycała formą. Obecnie wygląda o niebo lepiej. Niektórymi zagraniami wzbudziła wielkie uznanie ekspertów i trzeba przyznać, że chwilami ciężko przewidzieć co ma zamiar zrobić. Kolektyw dysponuje również doświadczoną rozgrywającą, Jeleną Skerovic (notabene dawna podpora Wisły Can Pack) oraz solidnymi Polkami, Magdaleną Leciejewską czy Magdaleną Skorek. Cała ekipa łatwo się nie podda. Uzyskanie zaś drugi raz pod rząd mistrzowskiego odznaczenia stanowiłoby zaś bezprecedensowe wydarzenie w dziejach klubu.

Takie obrazki z pewnością chcieliby oglądać krakowscy kibice po końcowej syrenie
Takie obrazki z pewnością chcieliby oglądać krakowscy kibice po końcowej syrenie

Jednak Wisła, szczególnie poprzednim triumfem i niemal heroiczną postawą udowodniła, że za zrealizowanie przedsezonowego celu dałaby się pokroić. - Wytrwale pracowaliśmy na osiągnięcie sukcesu. Chciałbym, żebyśmy wygrali dla siebie - mówi wspominany Svitek.

Jego team powinien grać szybko. Zmęczenie co prawda często uniemożliwia forowanie maksymalnego tempa aczkolwiek teraz nie pora na kalkulacje. Liczy się nieugięty upór i wola zwycięstwa. - Momentami trudno narzucić własny styl, sforsować defensywę oponenta, lecz pokazaliśmy trzy dni temu, że potrafimy. Mam nadzieję, iż w niedzielę potowarzyszy nam świetna atmosfera i nie zawiedziemy - dodaje środkowa, Zane Tamane.

Gospodynie mają szeroki wachlarz jeśli chodzi o wykorzystanie sił w ataku. Mogą przeprowadzać błyskawiczne kontry, posyłać podania w stronę podkoszowych czy dać pole do popisu Quigley i skrzydłowym, które charakteryzują się wysokimi umiejętnościami indywidualnymi. Grunt to nie uzależniać wszystkiego od Jantel Lavender. Wtedy prościej zaskoczyć konkurenta.

W przypadku pomyślnego dla miejscowych finiszu w hali zapanuje święto. Ten scenariusz sprawiłby, że mistrzowska korona powróci pod Wawel pod roku przerwy.

Początek meczu w niedzielę o godzinie 16.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)