Zaledwie trzy spotkania w Ergo Arenie rozegrali w tym roku kalendarzowym koszykarze Trefla Sopot. Na domiar złego - ze wszystkich spotkań gracze "żółto-czarnych" schodzili jako przegrani. Sopocianie na początku stycznia przegrali ze Stelmetem Zielona Góra. Po tym meczu musieli się "wynieść" z hali na trzy miesiące ze względu na Halowe Mistrzostwa w Lekkoatletyce. Po tej przerwie koszykarze odbyli dwa pojedynki - z Rosą Radom oraz z PGE Turowem Zgorzelec, które również zakończyły się porażką.
- Ergo Arena to wspaniały obiekt do gry w koszykówkę. Nie mamy z tym żadnego problemu, że tak rzadko w nim trenujemy, a później rozgrywamy mecze. Rozumiemy ten fakt, że to hala, która musi na siebie zarabiać i jest wiele wydarzeń - nie zawsze związanych ze sportem. To biznes - przekonuje Lance Jeter.
W ostatnim czasie sopocianie zaczęli coraz odbywać treningi w Ergo Arenie, tak aby "poczuć" ten obiekt przed najważniejszą częścią sezonu - play-offami. Sopocianie zmierzą się w ćwierćfinale najprawdopodobniej z Energą Czarnymi Słupsk.
- W naszym przypadku trudno mówić o przewadze własnego parkietu, skoro w Ergo Arenie mamy 30 procent treningów, a pozostałe zajęcia w starej hali w Sopocie. Teraz proporcje trochę się zmienią, bo rozgrywki zakończyli siatkarze i siatkarki, z którymi dzieliliśmy się godzinami treningów - mówił ostatnio Darius Maskoliunas, trener Trefla Sopot.
Właściciele klubu, jak i przedstawiciele miasta nie biorą jednak pod uwagę innego scenariusza - zespół Trefla Sopot ma grać wszystkie mecze w Ergo Arenie, a Hala Stulecia ma służyć jedynie do treningów.
- Hala Stulecia to miejsce kultowe. Wszyscy, będąc na meczu w tej hali, widzą tę historię złotych czasów Prokomu Trefla Sopot. Zresztą my teraz celebrujemy te sukcesy. To jest zrozumiałe, ale my musimy ten klub rozwijać i nie możemy zatrzymać się na poziomie 1800 widzów. Klub ma wizję rozwoju i na meczach docelowo ma przychodzić parę tysięcy kibiców. Do tego właśnie służy Ergo Arena - przekonuje Andrzej Dolny, prezes Trefla Sopot.