1-10 - takim bilansem meczów na halach rywali legitymował się AZS Koszalin po pierwszym etapie rozgrywek. Mimo bardzo dobrej postawy na własnym parkiecie brązowi medaliści poprzedniego sezonu regularnie zawodzili w meczach wyjazdowych. Jedynym zespołem, który nie wygrał u siebie z Akademikami była Kotwica Kołobrzeg. Głównie dzięki fatalnej dyspozycji na wyjazdach koszalinianie nie zrealizowali swojego celu, którym był awans do "szóstki".
To, co nie udało się Zoranowi Sretenoviciowi i Gasperowi Okornowi poprawił Igor Milicić. AZS wreszcie zaczął się lepiej prezentować na wyjazdach, czego efektem są trzy wygrane w czterech meczach poza Koszalinem w etapie "szóstek". Jedyną porażkę Akademicy ponieśli w Gdyni, ale również w tym spotkaniu zaprezentowali się dobrze i byli o krok od wygranej. - Tak naprawdę wiele się nie zmieniło. Trener ma podobną koncepcję jak jego poprzednik, chociaż muszę przyznać, że za Gaspera Okorna nie miałem wiele meczów, bo bodajże trzy albo cztery i wtedy nastąpiła zmiana. Nie mogę więc powiedzieć za dużo o poprzednim szkoleniowcu, ale widać, że pomysł Igora Milicicia się sprawdza - mówi Cezary Trybański.
Walka o awans do play-off jest w tym sezonie wyjątkowo emocjonująca. Cały czas w grze są trzy zespoły. Czy AZS potwierdzi dobrą dyspozycję na wyjeździe i w meczu ze Śląskiem zapewni miejsce w czołowej ósemce? - Myślę, że możemy być optymistami. Koncepcja trenera się sprawdza, zaczęliśmy wygrywać, także na halach rywali i to musi cieszyć. To ważne, bo ten ostatni mecz zagramy także u przeciwnika - dodaje center AZS Koszalin.
W najbliższej kolejce Akademicy zmierzą się na własnym parkiecie z Polpharmą, która ostatnio wreszcie zaczęła grać lepiej. W innym bardzo ważnym meczu w dolnej "szóstce" Śląsk zmierzy się we Wrocławiu z Asseco Gdynia.