To, co wydarzyło się wtorkowej nocy w Chesapeake Energy Arena, ciężko opisać słowami. Kevin Durant udowodnił, że ma w sobie coś nadludzkiego, ale Oklahoma City Thunder uległa po dogrywce Memphis Grizzlies i straciła atut własnego parkietu. Dwa kolejne pojedynki serii odbędą się w FedEx Forum, gdzie Grzmot będzie zmuszony urwać rywalom chociażby jedno spotkanie.
Kiedy na niespełna 19 sekund przed ostatnią syreną, Mike Conley stanął na linii rzutów wolnych i dwukrotnie umieścił piłkę w koszu, przyjezdni ze stanu Tennessee objęli prowadzenie 98:93. Odwrócenie losów pojedynku w tak krótkim czasie wydawało się już więc tylko czystą abstrakcją. Rzeczą możliwą do wykonania ewentualnie w wirtualnym, a nie realnym świecie. Nic nie jest jednak oczywiste, gdy na parkiecie przebywa Kevin Durant...
25-latek po 20-sekundowym time-oucie popisał się rzutem zaprzeczającym wszelkim prawom fizyki. I to w najbardziej kluczowym momencie meczu! Zobaczcie sami.
KD dostarczył Thunder 4 punkty w jednej akcji, ale miejscowi wciąż przegrywali i zmuszeni byli wysłać na linię rzutów wolnych jednego z graczy gości. Ponownie był to Mike Conley, który jednak tym razem trafił tylko raz.
Jeszcze w regulaminowym czasie zwycięstwo próbował zapewnić gospodarzom Russell Westbrook. Rozgrywający przestrzelił jednak rzut zza łuku, ale świetną dobitką równo z końcową syreną popisał się Kendrick Perkins! Thunder powstali z martwych i przystępowali do dodatkowych pięciu minut już z większym komfortem psychicznym.
Niedźwiadki pokazały mimo wszystko wielki charakter. Podopieczni Davida Joergera wygrali dogrywkę 12:6, a cały mecz 101:95. Gości do arcyważnego triumfu w drugim spotkaniu fazy play-off poprowadził Zach Randolph. Podkoszowy aż 8 spośród dwudziestu pięciu punktów wywalczył w doliczonym czasie gry!
Swoje trzy grosze dorzucił również Mike Conley, autor dziewiętnastu oczek, siedmiu zbiórek i dwunastu asyst. 6 na 8 rzutów z gry w niespełna 15 minut spędzone na placu boju zaaplikował natomiast rywalom Beno Udrih. Po 16 punktów zdobyli jeszcze Marc Gasol i Courtney Lee.
Thunder w odniesieniu drugiego zwycięstwa nie pomógł nawet sam Kevin Durant. Skrzydłowy miał we wtorek 36 oczek i 11 zbiórek, ale trafił tylko 12 na 28 oddanych rzutów z pola. Jedną trójkę na siedem oddanych oraz o jedną próbę mniej niż KD umieścił w koszu jego klubowy kolega - Russell Westbrook. Co ciekawe, Grizzlies zdobyli spod kosza aż o 20 oczek więcej niż rywale. - Spudłowaliśmy dziś kilka rzutów, które mogliśmy trafić - mówił po meczu trener przegranych, Scott Brooks.
Oklahoma City Thunder - Memphis Grizzlies 105:111 (16:24, 27:22, 22:22, 34:31, d1. 6:12)
(Durant 36, Westbrook 29, Ibaka 15 - Randolph 25, Conley 19, Gasol 16, Lee 16)
Stan rywalizacji: 1:1
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
To był prawdziwy pogrom, najwyższe zwycięstwo Los Angeles Clippers w historii gier posezonowych! Podopieczni Doca Riversa bardzo szybko zrewanżowali się Golden State Warriors za porażkę w pierwszym pojedynku fazy play-off i podobnie jak Memphis Grizzlies, wyrównali stan serii toczącej się do czterech zwycięstw. Dwie kolejne konfrontacje odbędą się w ORACLE Arena.
We wtorkowym spotkaniu miejscowi ze Staples Center nie pozostawili rywalom absolutnie żadnych złudzeń. Najwięcej punktów w swoich dotychczasowych posezonowych występach zdobył Blake Griffin. Podkoszowy spędził na boisku niespełna 30 minut, zdobywając w tym czasie 35 oczek.
O swojej wszechstronności po raz kolejny udowodnił Chris Paul. Playmaker popełnił co prawda 5 strat, ale miał ponadto 12 punktów, 6 zbiórek, 10 asyst i 5 przechwytów. Mecz był tak jednostronny, że Doc Rivers w drugiej połowie mógł spokojnie desygnować do gry zmienników.
Po stronie przegranych na poziomie zaprezentował się tylko Stephen Curry, który wywalczył 24 punkty. Główna przyczyna porażki Warriors? Wiele mówi na pewno skuteczność rzutów za 3 - 4/14 oraz liczba strat - 26.
Los Angeles Clippers - Golden State Warriors 138:98 (31:20, 36:21, 38:32, 33:25)
(Griffin 35, Granger 15, Barnes 13, Turkoglu 13 - Curry 24, Lee 11, Green 11, Crawford 11)
Stan rywalizacji: 1:1
Bardzo jestem ciekaw trzeciego meczu Clippersów z Wojownikami. Na ile Marc Jackson jest w stanie odbudować zespół po tym pogromie. A na ile Doc Rivers utemperuje swoich krew Czytaj całość