W niedzielne popołudnie koszykarze Rosy staną przed szansą szybkiego rewanżu za nieznaczną porażkę we własnej hali. W ostatnich fragmentach przegrali bowiem czwartkowe starcie 64:66. Najbliższy pojedynek będzie ważny z kilku powodów.
Po pierwsze, radomianie kolejny raz będą musieli radzić sobie bez Kirka Archibeque'a i, jeśli chcą myśleć o zwycięstwie, powinni zaprezentować się zdecydowanie lepiej na atakowanej tablicy. W miniony czwartek w obronie dobrze spisali się Kim Adams i Robert Witka, jednak brak centra z największą liczbą zdobytych double-double był bardzo odczuwalny.
Po drugie, podopieczni Wojciecha Kamińskiego muszą znaleźć pomysł na grę. Przypuszczać można, że rywale ponownie rozpoczną spotkanie obroną strefową, gdyż przyniosła ona skutek. Duża w tym rola szkoleniowca Rosy, który powinien przygotować odpowiednią taktykę.
Po trzecie, Rosa musi czymś zaskoczyć Anwil. Hala Mistrzów będzie z pewnością atutem gospodarzy, choć po ogłoszonej przez stowarzyszenie kibiców decyzji o zawieszeniu działalności, ze wsparciem może być różnie.
Po czwarte, obie ekipy znają się bardzo dobrze i być może zmierzą się ze sobą w pierwszej rundzie play-off. - To już taki przedsmak tego, co może nas czekać, bo w cztery dni gramy z tym zespołem dwa mecze z rzędu - podkreśla Michał Sokołowski. Nieco spokojniejszy w tych przewidywaniach jest Mateusz Kostrzewski. - Na razie nie myślimy o tym, co nas czeka w play-off. Gramy spokojnie każdy kolejny mecz i liczymy na zwycięstwo. Owszem, wiemy, że to Rosa może być naszym przeciwnikiem, ale do końca szóstek pozostało jeszcze trochę meczów - zaznacza.
Po piąte, Rottweilery znajdują się obecnie na piątym miejscu w tabeli z dorobkiem 42 punktów. Do wyprzedzającej ich bezpośrednio Rosy tracą jedno "oczko", więc ewentualny triumf pozwoli im zamienić się lokatami z najbliższym rywalem. To może okazać się kluczowe w kontekście przewagi parkietu w fazie play-off.
Niedzielny mecz Anwil Włocławek - Rosa Radom rozpocznie się o godz. 17.