Radomianie w środowy wieczór rywalizowali z Treflem Sopot, który przystępował do tej rywalizacji podrażniony po porażce ze Stelmetem Zielona Góra. Pierwsza połowa wskazywała na to, że gospodarze zrehabilitują się za przegraną z mistrzem Polski i wrócą na dobrą ścieżkę. Prowadzili 42:35, ale w drugiej połowie ich gra kompletnie się zatrzymała. Do głosu doszli radomianie, którzy prowadzeni przez Jakuba Dłoniaka najpierw odrobili straty, a później wyszli na 18-punktowe prowadzenie.
- Prawda jest taka, że pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Mieliśmy spore problemy ze zbiórką w defensywie, co wykorzystywali sopocianie. Trener Kamiński uczulał nas ten element w przerwie i jak widać, wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski, co nas bardzo cieszy - podkreśla Łukasz Majewski, który w środowym spotkaniu zdobył 16 punktów. W drugiej połowie popularny "Maja" nie dość, że powstrzymywał Adama Waczyńskiego to jeszcze dorzucał ważne punkty w ofensywie.
- Gratulacje dla całego zespołu, że nie pękł i pokazał charakter. Wyszliśmy z zębem, co świadczy o kolektywie i o tym, że w Radomiu tworzy się fajna ekipa. W drugiej połowie wyglądało to naprawdę fajnie w ofensywie, jak i w defensywie - ocenia Majewski.
W niedzielę radomianie grają ze Stelmetem Zielona Góra, który w środę pokonał Energę Czarnych Słupsk. Obie ekipy mają po trzy zwycięstwa w górnych "szóstkach".
- Rozgrywki wchodzą w najważniejszą fazę. Zdajemy sobie z tego sprawę. Kilka miesięcy czekaliśmy na ten okres i mogę powiedzieć, że drużyna jest scementowana - zaznacza gracz Rosy Radom.
ROSA gra a jak będzie pokaże boisko
żadne gdybanie nie jest wskazane
wynik następny otwarty
najważniejsze aby zespół był zespołem
jak wygra ???
1. Stelmet i Rosa po pierwszej połowie są na styku lecz w drugiej już przyjezdni o Czytaj całość