Na 22 sekundy przed końcem spotkania radomianie po celnym rzucie z dystansu Korie Luciousa zbliżyli się do Stelmetu Zielona Góra na dwa punkty - 83:85. Gracze Wojciecha Kamińskiego w kolejnych akcjach faulowi, ale Łukasz Koszarek skutecznie egzekwował rzuty wolne, co uniemożliwiło gościom wyjście na prowadzenie.
- Wydaje mi się, że początek drugiej polowy był szalenie istotny. To wtedy zielonogórzanie odskoczyli na około 15 punktów, a my popełnialiśmy proste błędy. Oczywiście czwarta kwarta była bardzo dobra w naszym wykonaniu, jednak przewaga gospodarzy była na tyle wysoka, że samo ich doścignięcie było ogromnym wyczynem. W samej końcówce Koszarek pokazał klasę i nie pomylił się ani razu z linii rzutów wolnych - zauważa Kamil Łączyński, autor dwóch punktów i siedmiu asyst.
Dla zielonogórskiej drużyny była to już trzynasta wygrana w sezonie, Rosa z kolei poniosła ósmą porażkę w rozgrywkach.
- Tak jak mówiłem przed spotkaniem, wszyscy gracze Stelmetu grają na wysokim poziomie od kilku sezonów. Mają za sobą spotkania w europejskich pucharach, więc przed meczem nikt nam większych szans nie dawał. Mistrz jest bardzo groźny, co pokazał w sobotnim meczu, kiedy my mieliśmy przestój oni od razu to wykorzystywali - przyznaje Łączyński.