- Taki jest po prostu regulamin ligi VTB, który jasno określa liczbę miejsc w hali i innych warunkach. Jeśli gra się z drużynami, które są w Eurolidze to te obostrzenia są jeszcze większe, wszystko jest bardziej rygorystycznie przestrzegane. Nasza hala nie spełnia wszystkich kryteriów i musimy grać gdzieś indziej - informuje nas Grzegorz Ardeli, dyrektor sportowy PGE Turowa Zgorzelec.
Wicemistrzowie Polski 1 oraz 16 grudnia rozegrają dwa spotkania w Wałbrzychu. Najpierw spotkają się z Lietuvosem Rytas Wilno, którego trenerem jest Dirk Bauermann, a piętnaście dni później podejmą Lokomotiv Kubań Krasnodar. Działacze chcieli rozegrać wszystkie mecze w Zgorzelcu, ale niestety ten pomysł nie przekonał włodarzy ligi VTB.
- Od początku chcieliśmy grać wszystkie mecze w Zgorzelcu. Praktycznie do ostatniej chwili walczyliśmy, ale ostatecznie udało nam się dogadać, że tylko dwa mecze rozegramy w Wałbrzychu - dodaje Grzegorz Ardeli.
W poprzednim roku PGE Turów występował we Wrocławiu. Dlaczego w tym sezonie działacze nie zdecydowali się na tę opcję? - W momencie, kiedy okazało się, że jednak będziemy musieli poszukać hali zastępczej, to uznaliśmy, że łatwiej nam będzie rozegrać te spotkania w Wałbrzychu. Tam będziemy mogli otworzyć nowy rynek dla nas. Dlaczego nie Wrocław? Tam znów jest ekstraklasa i tam też działacze mają swoje plany i niekoniecznie dobre jest, kiedy w jednym mieście grają dwie drużyny - podkreśla dyrektor sportowy PGE Turowa Zgorzelec.