Ivan Opacak był jednym z najbardziej stabilnych punktów PGE Turowa Zgorzelec w poprzednim sezonie. Zawodnik, wchodząc do gry z ławki rezerwowych, wzbogacał konto zespołu o 11,5 punktu. Tym większe zdziwienie budzi więc fakt, że obecnie 33-letni zawodnik nadal pozostaje bezrobotny...
- Całe lato przesiedziałem w domu, w rodzinnym Trogirze w Chorwacji, czekając na telefon z jakąś konkretną informacją od agenta. I tak siedzę również teraz i czekam na ten telefon - mówi Opacak.
W zeszłym sezonie Chorwat imponował wszechstronnością, a także boiskowym cwaniactwem. Bardzo dobrze odnajdował się zarówno jako gracz pierwszego, jak i drugiego planu i ostatecznie zakończył rozgrywki ze skutecznością prawie 65 procent za dwa oraz 40 za trzy. W każdym meczu dokładał ponad trzy zbiórki i jeden przechwyt.
- Jak widać, można zagrać dobry sezon, ale nic z tego nie mieć. Nie czuję się jeszcze graczem wypalonym i wiem, że mógłbym pograć na wysokim poziomie. Ale jakoś nie ma zainteresowania. Oczywiście, cały czas jestem w gotowości i liczę, że ktoś się w końcu odezwie. Staram się trenować, raz mocniej, raz lżej, no i znajduję pozytywy w całej sytuacji - zawsze to trochę więcej czasu dla rodziny - śmieje się 33-latek.
Co ciekawe, jeszcze kilka dni temu koszykarza, który mógłby zapełnić lukę na skrzydle poszukiwał... były pracodawca Opacaka, PGE Turów. Ostatecznie jednak trener Miodrag Rajković znalazł swojego faworyta w osobie J.P. Prince'a, który pozostanie w przygranicznym zespole jeśli przejdzie testy medyczne.
Aż dziw że nie dostał żadnej propozycji...