Powoli zaczynamy się rozumieć - rozmowa z Bartłomiejem Wołoszynem, graczem AZS-u Koszalin

- Na razie nie znamy całego systemu. Każdego dnia wdrażamy nowe zagrywki, więc potrzeba na to czasu, żeby to wyegzekwować na boisku - mówi Bartłomiej Wołoszyn, gracz AZS-u Koszalin.

Karol Wasiek: Jak się panu podoba nowy skład w Koszalinie?

Bartłomiej Wołoszyn: Trudno powiedzieć, bo nie ukształtował się jeszcze taki pełen obraz. W ostatnim meczu przeciwko Czarnym Słupsk zagraliśmy nieźle w obronie, ale w ataku nie było tak, jak sobie tego życzyliśmy. Jeden gracz rzucił 30 punktów, ale co z tego, jak przegraliśmy mecz. Wiadomo, że Dunn jest najlepszym strzelcem i będzie zdobywał dużo punktów, ale ten atak musi się rozłożyć na więcej osób, szczególnie wysokich.

Wydaje mi się, że na boisku jeszcze nie tworzycie do końca zespołu, zbyt duży tych indywidualnych popisów.

- Nie ma jeszcze drużyny, bo ona tworzy się z czasem. My troszeczkę później zaczęliśmy. Rozegraliśmy pięć meczów sparingowych, więc ciężko jest to od razu wszystko zbudować. To się buduje miesiącami. Na razie nie znamy całego systemu. Każdego dnia wdrażamy nowe zagrywki, więc potrzeba na to czasu, żeby to wyegzekwować na boisku. Został nam tydzień do ligi, chcemy go spożytkować jak najlepiej, mamy przed sobą turniej w Koszalinie. Myślę, że jak wszystko się zazębi to będziemy naprawdę groźni.

W ostatnim meczu przeciwko Czarnym 44 z 59 punktów całego zespołu zdobyła dwójka Henry-Dunn. To chyba nieco zaburzone proporcje.

- Na pewno. Nie da się ukryć, że Dunn będzie naszym najlepszym strzelcem, pod niego kreowanych jest najwięcej zagrywek, więc myślę, że na niego najczęściej będziemy grali, ale z drugiej strony, inni też muszą być w grze. Na razie nie wszyscy są w dobrej formie, zresztą ciężko to wymagać, początek sezon startuje za tydzień. Po sobie czuję, że te rzuty nie wpadają tak, jak powinny.

Pana taka sytuacja nie denerwuje, że Amerykanin woli zagrać indywidualnie niż podać do lepiej ustawionego kolegi?

- Ja tak do tego nie podchodzę. Z Sekiem znam się bardzo dobrze znam. W meczu z Czarnymi w pierwszej połowie nie oddałem rzutu i mu to powiedziałem i w drugiej odsłonie było od razu lepiej. Z Treflem Sopot z kolei oddałem dwanaście rzutów, ale tylko jeden trafił do celu.

Więcej do poprawy w ataku, czy w obronie?

- Wydaje mi się, że nie mamy jeszcze takiego pełnego schematu zagrywek na poszczególnego zawodnika, więc myślę, że to jest do poprawy. Ale tak z drugiej strony patrząc to uważam, że na tym etapie znalazłoby się więcej elementów do skorygowania.

Bartłomiej Wołoszyn: Byłem zdecydowany na Koszalin
Bartłomiej Wołoszyn: Byłem zdecydowany na Koszalin

W szatni to lepiej wygląda? Pojawiły się już jakieś pierwsze oznaki chemii?

- My się dobrze znamy, bo ten trzon zespołu został. Sek Henry oraz Darrell Harris zostali i to oni scalają ten zespół. Potrzeba trochę czasu, aby stworzyć tę chemię.

Czyli nie ma podziału na grupę amerykańską oraz polską?

- Nie. Wiadomo, że na treningach jesteśmy jedną rodziną, a później każdy idzie w swoją stronę. Na boisku jednak zaczynamy się rozumieć. Wiadomo, że czasami któryś z zawodników zapomni zagrywkę, pobiegnie nie w tę stronę, co trzeba, ale to jest kwestia czasu, żeby to wyeliminować.

Pan szybko przedłużył tę umowę z Koszalinem. Rozumiem, że był pan zdecydowany od samego początku?

- Tak, byłem zdecydowany na Koszalin. Podobała mi się rola w poprzednim zespole, osiągnęliśmy sukces. Zadomowiłem się tutaj, moja rodzina się także się dobrze czuje. Od początku chciałem grać w Koszalinie.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: