Drużyna już na starcie zmagań sprawiła sobie miły prezent, pokonując minimalnie BK IMOS Brno, który normalnie bierze udział w rozgrywkach Euroligi. Notabene niebawem po raz kolejny z rzędu sprawdzi formę Wisły Can Pack Kraków.
Szósty team BLK miał trochę kłopotów i wydawało się, że po zmianie stron traci inicjatywę, lecz fantastyczna Taber Spani oraz konsekwentna obrona pozwoliły odnieść ten mały sukcesik. - Jestem bardzo zadowolony z wyniku. W samej końcówce wszystko co sobie zaplanowaliśmy wypaliło. Dziewczynom należy się pochwała za walkę do samego końca - mówił coach.
Potem wyzwanie AZS-owi rzuciła Slovanka MB. Przedstawiciel Republiki Czeskiej nie posiada tak wyrobionej marki jak poprzednik, jednakże wysoko zawiesił poprzeczkę, wobec czego zwycięstwo kosztowało podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego sporo sił. - Nie spodziewałem się po nim takiego poziomu. Musieliśmy się nieźle namęczyć. Generalnie weekendowe spotkania pokazały, że siłą basketu za naszą południową granicą jest szybki atak. Momentami mieliśmy problem, żeby sobie z nim poradzić. Na pewno jednak nad tym popracujemy - stwierdził.
Porażka przyszła dopiero gdy naprzeciwko stanęły gospodynie, Sokol Hradec Kralove. W pierwszej połowie obserwowano jeszcze dość wyrównaną walkę, tylko że potem przyjezdnym ewidentnie zabrakło sił i precyzji.
Wobec tego zawodniczki miały powalczyć o trzecią lokatę z dobrymi znajomymi - Wilkami Morskimi Szczecin. Do konfrontacji nie doszło gdyż obie strony wolały odpuścić, ex aequo zajmując najniższy stopień podium. - Po konsultacji z Krzysztofem Koziorowiczem stwierdziliśmy, że czwarty bój w przeciągu trzech dni to nie jest najlepszy pomysł. Koszykarki z obu klubów były już mocno zmęczone i mogłoby się to skończyć jakąś niepotrzebną kontuzją.
Zagraliśmy tu naprawdę wartościowe mecze. Wszystko mamy nagrane i bez wątpienia wyciągniemy wnioski - zakończył opiekun kolektywu z województwa Lubuskiego.
Czytaj więcej na www.azspwszgorzow.pl