Lubię podejmować wyzwania - rozmowa z Janem Grzelińskim, zawodnikiem WKK Wrocław

Jest jedną z najbardziej obiecujących jedynek w kraju. Przed Jankiem Grzelińskim czas na poważne wyzwanie jakim będzie kierowanie grą wrocławian w I lidze.

Mateusz Zborowski: Przed tobą kolejny krok w karierze. Szykujesz się do pierwszoligowego sezonu z WKK. Do tej pory regularnie występowałeś w II lidze więc na co się nastawiasz grając na zapleczu TBL?

Jan Grzeliński: Po trzech sezonach regularnego grania w II lidze wreszcie nadszedł czas na debiut w wyższej klasie rozgrywkowej, co bardzo mnie cieszy i satysfakcjonuje. Domyślam się, że poziom będzie o wiele wyższy, zawodnicy mocniejsi fizycznie, sprytni i bardziej doświadczeni, jednak lubię podejmować wyzwania, dlatego też nastawiam się na ciężki bój (śmiech).

Do tej pory byłeś wiodącą postacią WKK i w dużej mierze pomogłeś wywalczyć ten awans. Czujesz narastającą presję wobec wymagań, co do twojej osoby z występami klasę wyżej?

- Pomimo młodego wieku zdążyłem się już przyzwyczaić do grania pod presją, choć w większości przypadków miało to miejsce w koszykówce młodzieżowej. Na poziomie seniorskim najbardziej to poczułem w zeszłym sezonie, gdzie awans był głównym celem drużyny, a ja odpowiadałem za organizację gry zespołu. Być może presja będzie większa, przeciwnicy trudniejsi, ale pomimo tego ja będę zobowiązany do wykonywania tych samych zadań na jeszcze lepszym poziomie niż ostatnio. Jednak zupełnie mnie to nie przeraża, a wręcz motywuje. Na boisku zawsze czuję się pewnie i wiem, co jest ode mnie wymagane więc konsekwentnie staram się zadowolić trenera, zawodników oraz samego siebie.

Wiadomo, że poprzeczka będzie ustawiona znacznie wyżej. Jak się odniesiesz do porównań twojej osoby z Grześkiem Grochowskim, który już jest jedną z najlepszych jedynek w I lidze?

- Z Grześkiem miałem ostatnio okazję zagrać w finale MP U-20 oraz potrenować na zgrupowaniu kadry. Muszę przyznać, że naprawdę ciężko jest go upilnować w obronie, facet ma świetne wyczucie, wie kiedy podać czy spenetrować pod kosz. Nie dziwię się, że stał się jedną z lepszych jedynek w tej lidze. Osobiście sądzę, że w niektórych sytuacjach mamy podobny styl grania, np. obaj lubimy wyprowadzać szybkie kontrataki. "Grochu" radzi sobie świetnie w I lidze, więc mam nadzieję, że i mi się powiedzie. Trzeba być dobrej myśli.

Jan Grzeliński będzie odpowiadał za kreowanie gry WKK w I lidze
Jan Grzeliński będzie odpowiadał za kreowanie gry WKK w I lidze

Skład z zeszłego sezonu w większości powinien pozostać taki sam. Czy to pomaga rozgrywającemu? Bo wiadomo, że chemia w zespole była dobra, czego efektem był wasz awans?

- Według mnie skład będzie mocno zmieniony - trzech, czterech czy pięciu nowych zawodników to całkiem sporo. Nowi gracze to doświadczeni koszykarze, także zgranie się jest tylko kwestią czasu. Myślę, że podczas sparingów przedsezonowych poznamy się już na tyle na boisku, że będziemy siebie doskonale rozumieć. O atmosferę i chemię nie ma się co bać, już teraz na początku przygotowań widać, że wszyscy zawodnicy są wobec siebie mili, a poza treningami jest dużo śmiechu.

Nie obawiasz się trudności związanych z bardziej fizyczną grą? Należysz bowiem do filigranowych zawodników?

- Zdecydowanie się nie obawiam. Takie komentarze i pytania słyszę na okrągło i już zaczęły mnie nudzić. Rok temu trenowałem z ekstraklasowym Śląskiem i jakoś sobie radziłem. Poza tym moje braki fizyczne mogę nadrobić wieloma innymi aspektami, takimi jak choćby szybkość. Zazwyczaj moi przeciwnicy są mocniejsi, jednak rzadko kiedy widać na boisku wykorzystywanie przez nich tego atutu. Do tego stale pracuję na siłowni, także już niedługo będę koksem (śmiech).

Jak po pierwszych treningach wygląda drużyna? Zaprzyjaźniliście się już z Karolem Szpyrką (śmiech), bo to będzie twój konkurent na pozycji numer 1?

- Z Karolem się już zaprzyjaźniliśmy, tak samo jak z każdym innym zawodnikiem w zespole. W poprzednim sezonie podczas treningów nie rywalizowałem z żadną inną klasyczną jedynką. W tym sezonie się to zmieni i generalnie mnie to nie martwi, gdyż musi istnieć rywalizacja na treningach. Jak na razie nie graliśmy jeszcze przeciwko sobie, ponieważ odbywają się treningi głownie motoryczne i siłowe. Po pierwszych treningach drużyna wygląda dosyć… zmęczona.

Rynek rozgrywających w kraju nigdy nie był zbyt bogaty, ale chyba teraz ty, Grochowski czy chociażby Kowalczyk możecie na dobre zagościć wśród najlepszych jedynek w kraju mimo młodego wieku. Czy to nie jest zgubne?

- Nie wydaje mi się, żeby to mogło być zgubne. Oczywiście zależy to od charakteru, czy ktoś osiądzie na laurach, czy zmotywuje go to do jeszcze cięższej pracy. Myślę, że w przypadku naszej trójki będzie to raczej ten drugi wariant. Lecz do tego, aby zagościć wśród elity potrzeba jeszcze bardzo sporo pracy. Osobiście nie czuję się tak dobrym zawodnikiem, aby porównywać siebie do Koszarka, Szubargi czy Skibniewskiego, lecz mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi.

Masz jakieś osobiste przemyślenia, ambicje o co chcesz grać w tym sezonie czy jeszcze za wcześnie na takie deklaracje?

- Jak to trener ładnie powiedział, na pewno nie chcemy być i nie będziemy chłopcami do bicia. Faworytami do awansu raczej nie jesteśmy, jednak liczę na to, że okażemy się czarnym koniem tych rozgrywek i pokażemy wolę walki oraz charakter. Trochę ciężko jest jednak konkretnie odpowiedzieć na to pytanie w tym momencie, gdy nie znamy nawet oficjalnego składu drużyny.

Z jednej strony młodość z drugiej rutyna – tak będzie prezentowało się pierwszoligowe WKK. Uważasz, że stać was na coś więcej niż tylko gra o ósemkę?

- Uważam, że zdecydowanie nas stać na coś więcej. Trzeba być ambitnym. Jednak tak jak w poprzednio, to pytanie jest chyba zbyt trudne w tej chwili.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: