Łukasz Diduszko (WKS Śląsk Wrocław): Politechnika była ewidentnie lepsza. Pokazała jak grać mądrze, szybko i nie mogliśmy dziś z nią wygrać. W drugiej połowie chcieliśmy wykorzystać naszą przewagę wzrostową pod koszem, ale rywale podwajali. Nie mogliśmy wypracować sobie pozycji i zdecydowanie przegraliśmy zbiórkę. To nie jest tak, że myślami jesteśmy już przy play-offach. Chcemy wygrać każdy kolejny mecz. Nie grało kilku naszych podstawowych graczy i dostaliśmy szansę, żeby zagrać więcej minut. Chcieliśmy zwyciężyć, ale się nie udało. Przeciwnicy bardzo chcieli nas pokonać i dopięli swego.
Michał Szydłowski (AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań): Niemal od samego początku narzuciliśmy swoje tempo, graliśmy naprawdę dobrze w obronie, oraz szybko i celnie w ataku. Zrobiliśmy przewagę punktową, którą udało nam się nie tylko utrzymać, ale i powiększyć. To zwycięstwo bardzo nas cieszy. Śląsk wprawdzie grał bez czterech podstawowych graczy, ale to ciągle drużyna, która ma najlepszą obronę w lidze i mimo to miała w składzie zawodników z ekstraklasową przeszłością. Nie wygraliśmy z juniorami. Myślę że rozpędzamy się coraz bardziej. Zawsze powtarzam, że końcówkę sezonu mamy najlepszą, co pokazaliśmy w zeszłym sezonie robiąc awans do I ligi z czwartego miejsca po rundzie zasadniczej.
Tomasz Jankowski (trener Śląska): Zagraliśmy słabo, byliśmy nieskuteczni. Obrona momentami jeszcze funkcjonowała, ale atak niestety nie. Dzisiaj siódemka która grała, miała wziąć na siebie ciężar gry, poprowadzić to spotkanie, ono było dla nich. Nie udało się, zagrali beznadziejnie. Zawodnicy drugiego planu do play-offów też muszą się nauczyć, że muszą wziąć na siebie odpowiedzialność w niektórych momentach. Passa 25 wygranych mnie kompletnie nie interesuje, to tylko jakieś statystyczne hasła. Nas interesuje awans, mamy pierwsze miejsce i temu podporządkowujemy nasze działania. Rekord i tak wyśrubowaliśmy do takiego poziomu, że raczej nikt go nie pobije.
Waldemar Mendel (trener Politechniki): Widząc skład Śląska, w szatni powiedzieliśmy sobie, że przeciwnik nas zlekceważył i w związku z tym musimy podejść do tego spotkania podwójnie zmobilizowani. Gdyby mecz był wyrównany, albo byśmy go przegrali, to wyszłoby na to, że ta taktyka wypaliła. A my nie czujemy się drużyną, która by tak mocno odstawała od ligi, żeby można było z nami wygrywać w jakimkolwiek składzie się do nas przyjedzie. Poza pierwszymi minutami, tę olbrzymią motywację w zespole było widać i to my dyktowaliśmy warunki gry. Od jakiegoś czasu można zaobserwować, że pozbyliśmy się już kompleksu trzeciej kwarty i wchodzimy w nią bardzo dobrze. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Runda rewanżowa pozwala nam z większą nadzieją spojrzeć w przyszłość.