Przestrzelenie w jednym meczu dwóch wsadów wydaje się rzeczą niemożliwą albo bardzo trudną do zrealizowania. Takim "wyczynem" może pochwalić się jeden z koszykarzy Trefla Sopot, a mianowicie Kurt Looby. Antiguańczyk mecz finałowy przeciwko AZS Koszalin zaliczy do średnio udanych, bo z gry przestrzelił co prawda wszystkie trzy rzuty, ale nieźle spisywał się za to na linii rzutów wolnych (6/10).
Looby w rozmowie z naszym portalem przyznaje, że jeszcze nigdy w karierze nie zdarzyło mu się podczas jednego meczu przestrzelić aż dwóch wsadów. - Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło. Nie chcę szukać żadnych wymówek, dlaczego nie trafiłem tych wsadów. Za dużo siły chciałem włożyć w te wsady. Ludziom się wydaje, że wsady to bardzo prosta rzecz, ale przy niej też musisz być skoncentrowany. Takie rzeczy nie mogą mi się przydarzać. Liczę, że w następnych meczach wszystko wróci do normy - mówi środkowy Trefla Sopot.
Trefl Sopot w ostatni weekend triumfował w turnieju o Puchar Polski, który rozgrywany był w Koszalinie. - To wspaniałe uczucie, kiedy wygrywasz taki turniej. Tym bardziej cieszę się, bo wiem jak ciężko pracujemy na treningach każdego dnia. Trener bardzo dobrze przygotował na te spotkania. Przyjechaliśmy do Koszalina po zwycięstwo i to nam się udało, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - dodaje Looby.
Antiguańczyk uważa, że w najbliższym czasie powinien poprawić nieco grę w ofensywie. - Ja jestem typowym graczem defensywnym, ale widzę pewne rezerwy w grze w ataku. Mogę stawiać lepsze i twardsze zasłony, mocniej atakować tablice po niecelnych rzutach. Przede mną jeszcze dużo rzeczy do poprawy - kończy Looby.