Sześć kolejnych porażek spowodowało, że beniaminek oddalił się od ścisłej czołówki. W środę nie miał wielu argumentów i uległ Wikanie Startowi 56:79, choć już od poniedziałku trenował w lubelskiej hali MOSiR. - Nie spodziewaliśmy się, że ulegniemy aż tak mocno. Mamy problem w ostatnich meczach. Jesteśmy w dużym dołku - ocenia Mikołaj Czaja.
Drużyna wyraźnie nie potrafi wygrzebać się z marazmu, w jaki popadła. W Lublinie niemal cały czas musiała dostosowywać się do rytmu gry przeciwnika i zabrakło jej choćby jednego zrywu, który mógłby dać wygraną. Co legło u podstaw kolejnych porażek Stali? - Najpierw kontuzje, które nas trapiły w pierwszych czterech meczach. Dwa ostatnie rozegraliśmy w pełnym składzie, ale nadal gramy słabo. Mam spory orzech do zgryzienia i wiele rzeczy do przemyślenia - nie ukrywa szkoleniowiec.
Jeżeli kryzys beniaminka potrwa jeszcze przez kilka meczów, wówczas wypadnie on z czołowej ósemki. Sam trener nie ucieka od odpowiedzialności za ostatnie niepowodzenia. - Trzeba teraz zastanowić się jak z tego wybrnąć. Myślę, że w tym momencie to jest przede wszystkim kwestia zarządu i jego decyzji - przyznaje. Czy zatem liczy się z możliwością rozstania z klubem? - Może tak być i będzie to zrozumiałe - kończy Czaja.
Kolejna zmiana trenera w I lidze?
W 2013 roku [tag=1731]BM SLAM Stal Ostrów Wlkp.[/tag] roztrwoniła kapitał zgromadzony w pierwszej części sezonu i jeszcze ani razu nie zaznała smaku zwycięstwa. Czy w tej sytuacji szkoleniowiec pożegna się z posadą?